Pavel Fukala: Chciałbym, aby mecze sprawiały drużynie frajdę
Co słychać w Kończycach Wielkich? To pytanie pada często w rozmowach wśród środowiska piłkarskiego na Śląsku Cieszyńskim. Spieszymy dziś z odpowiedzią, rozmawiając w STREFIE WYWIADU z cenionym w regionie czeskim szkoleniowcem tamtejszej Błyskawicy Pavelem Fukalą.
SportoweBeskidy.pl: Co nowego w Kończycach Wielkich?
Pavel Fukala: Wielkich zmian przed rundą wiosenną nie ma. Jedyny nowy nabytek to bramkarz Piotr Morcinek, który doszedł do nas ze Spójni Zebrzydowice. Grupkę zawodników mamy raczej skromną, ale staraliśmy się możliwie najlepiej wykorzystać czas mniej więcej od połowy stycznia. Żałować wypada może tylko tego, że z frekwencją treningową bywało różnie.
SportoweBeskidy.pl: W tej materii odosobnieni akurat nie jesteście. Ale chyba to generalnie coraz bardziej istotny problem?
P.F.: To bolączka zespołów na poziomie czysto amatorskim, a takim również my jesteśmy. Kadry są często wąskie, piłkarze mają inne obowiązki, a futbol to swego rodzaju dodatek. Żałuję, że młodzież niespecjalnie garnie się do grania. Jako trener lubię wprowadzać młodych zawodników i stwarzać im możliwość ogrywania się. Podstawą jest jednak to, aby sami tego chcieli, a nie traktowali treningu jako przykrego obowiązku. Do tematu frekwencji przywiązujemy zresztą dużą wagę. Zarząd otrzymywał ode mnie informacje odnośnie uczęszczania piłkarzy na treningi. Po to, aby była pełna świadomość względem tego, jak kto pracuje i nie pojawiały się pretensje czy niedomówienia, gdy kogoś w składzie będzie brakowało.
SportoweBeskidy.pl: Przygotowania do rundy rewanżowej w skoczowskiej A-klasie macie za sobą udane?
P.F.: Całkiem nieźle wypadliśmy w meczach sparingowych, choć widać było, że braki treningowe odbijają się na wynikach, które – jak wiadomo – nie były najważniejsze. Wygraliśmy 3 razy, odnotowaliśmy tyle samo porażek, a raz zremisowaliśmy. Mieliśmy okazję mierzenia się z różnymi rywalami, również z Czech. Ciekawy był choćby sparing z Lokomotivą Petrovice z 6 zagranicznymi piłkarzami w składzie. Ostatni nasz mecz to wygrana 6:4 z LKS Zwonowice, czyli liderem raciborskiej C-klasy. Dla mnie była to możliwość poznania zawodników i ich zachowań na boisku – to uważam za kluczowe, bo zespołu wcześniej nie znałem. Wzbogaciło to pracę w okresie zimowym, który zresztą mocno się już dłuży. Co ważne, mieliśmy w Kaczycach na sztucznej nawierzchni swoją bazę treningową. Prawie wszyscy zawodnicy w naszej kadrze są stąd, więc mieli stosunkowo blisko na zajęcia.
SportoweBeskidy.pl: Pańska obecność w Kończycach Wielkich to w ogóle zaskoczenie. Kończąc rundę jesienną łączono pana ze Zrywem Bąków...
P.F.: Faktycznie zostałem poproszony o pomoc przez ówczesnego trenera Zrywu Artura Wiaka o poprowadzenie drużyny w spotkaniu z Błękitnymi Pierściec. Od początku mówiłem, że to taka doraźna współpraca. Miałem po jesieni kilka propozycji, ta z Błyskawicy wydała mi się ciekawa, także z tego względu, że logistycznie mam stosunkowo blisko.
SportoweBeskidy.pl: A sentyment do Victorii Hażlach pozostał?
P.F.: Oczywiście, nie może być inaczej. Pracę w Hażlachu byłem zmuszony odpuścić z powodu kończącej się licencji trenerskiej, której nie mogłem wówczas odnowić. Kibicuję Victorii i niech najlepszą rekomendacją mojej byłej drużyny będzie to, że miałem do dyspozycji jeden z lepszych zespołów pod względem piłkarskiego poziomu podczas trenerskiej przygody z futbolem. Z uznaniem patrzę na jej wyniki w „okręgówce” i rozwój poszczególnych zawodników. Eryk Rybka trafił do Błyskawicy Drogomyśl, gdzie już strzela bramki. Kuba Suchanek fajnie odnalazł się w IV-ligowcu z Puńcowa. Gdy pracowaliśmy razem namawiałem do gry bardziej ofensywnej i proszę – na samym początku wiosny strzelił gola dla Tempa. To dla mnie spora satysfakcja.
SportoweBeskidy.pl: O co będziecie walczyć na wiosnę? Awans wam nie grozi, spadek – podobnie.
P.F.: Pierwsze mecze pokażą na co nas będzie stać. Zaczynamy z Orłem Zabłocie i Zrywem Bąków, a więc drużynami, w których nastąpiły trenerskie roszady i wedle różnych doniesień doszło też do sporych rotacji kadrowych. Różnie może być, bo początek nowej rundy to zawsze zagadka. Fajnie byłoby przede wszystkim, aby ten skład się nam ustabilizował. Możemy wtedy dobić do drużyn z góry tabeli. Chciałbym, aby mecze sprawiały drużynie frajdę. Lepsze wyniki pewnie przyczynią się do bardziej wytężonej pracy treningowej, co byłoby w naszym przypadku wskazane.