SportoweBeskidy.pl: Trwają przygotowania do nowego sezonu. Cel oczywisty - mistrzostwo? 
Paweł Budniak.: Przed nami wymagający dwumecz sparingowy z SK Interobal Pilzno, wkrótce także sprawdzian w Pucharze Polski z Constractem Lubawa. Przygotowania przebiegają dobrze, wzmocniliśmy się kadrowo i myślimy o tym, aby grać jeszcze lepiej. Celem jest obrona tytułu mistrza Polski, ale też zaprezentowanie się z lepszej strony w Lidze Mistrzów. Chcielibyśmy wypaść co najmniej tak, jak przed dwoma laty i zagrać z topową drużyną pokroju Barcelony. 
 
SportoweBeskidy.pl: Za Tobą kolejny świetny sezon w barwach Rekordu, nieokraszony niestety powołaniem do reprezentacji Polski. Liczysz jeszcze na grę w kadrze? 
P.B.: Z każdym rokiem chcę być coraz lepszy i się rozwijać. Cieszy fakt, że jako zespół idziemy do przodu i osiągamy dobre wyniki. Mówi się, że piłkarz może być jak wino - im starszy, tym lepszy. I ja chcę to potwierdzić. Jeśli chodzi o kadrę... na powołanie nie liczę. Rozmawiałem z selekcjonerem i w obecnym kształcie zespołu na pewno nie wystąpię. Jakiś czas temu zrezygnowałem z gry dla reprezentacji, ale nie mówię "do widzenia", lecz "do zobaczenia". Jeśli coś się zmieni, to jestem gotowy. Póki co, myślę o występach w Europie, ale w barwach Rekordu
 
SportoweBeskidy.pl: Cofnijmy się trochę w czasie. Dlaczego tak szybko zdecydowałeś się na futsal, a nie próbowałeś kontynuować gry na trawie?
P.B.: W piłce miałem fajny epizod, ale po powrocie z Hiszpanii wędrowałem od klubu do klubu. Trafiłem do Rekordu za namową Wojciecha Boreckiego, który wcześniej dał mi wypłynąć na szerokie wody. Wkrótce Janusz Szymura zachęcił mnie, abym na stałe przeniósł się do futsalowej drużyny, z którą swego czasu zdobyłem młodzieżowe mistrzostwa Polski. Czy za szybko? Być może, ale niczego nie żałuję. Jako młody piłkarz miałem 3 marzenia: zagrać w reprezentacji, za granicą i zmierzyć się z topową drużyną - Realem Madryt lub Barceloną. To wszystko mi się udało, teraz dążę do realizacji kolejnych marzeń. Nie wyobrażam sobie, co by było, gdybym został na "trawie". Jestem futsalowcem i tak pozostanie. 
 
SportoweBeskidy.pl: A pobyt w Hiszpanii? Czym różni się tamtejszy futbol od polskiego? 
P.B.: Teraz ciężko jest mi ocenić, jaka jest różnica. Gdy ja tam grałem, to była ona jednak widoczna. Przede wszystkim w Hiszpanii kładą większy nacisk na detale. W grupach młodzieżowych na 4-5 zawodników przypada 1 trener. Inne różnice to na pewno szybkość poruszania się i jakość. Teraz w Polsce wygląda to jednak obiecująco. Nawet w mniejszych miejscowościach standardy są wysokie, szkółki otrzymują certyfikaty. Rozwijamy się.  
 
SportoweBeskidy.pl: Jesteś nie tylko futsalowym zawodnikiem, ale także właścicielem firmy Magic-Sport. Notabene, nowego partnera Rekordu. 
P.B.: Od 10 lat prowadzę 2 sklepy z odzieżą sportową, teraz powstaje 3 - na Rekordzie. Będzie on stricte związany z tym klubem, ale otwarty również dla innych. Będzie można zaopatrzyć się w sprzęt piłkarski najwyższej jakości i zobaczyć, jak funkcjonuje profesjonalny sklep klubowy, który będzie otwarty podczas dnia meczowego. Umowa została podpisana na 3 lata, a w jej ramach Rekord nie tylko zyska marketingowo oraz finansowo. Ubierzemy ponadto drużynę mistrza Polski, III-ligowych piłkarzy oraz piłkarki z naszego klubu. 
 
SportoweBeskidy.pl: Magic-Sport wszedł także w Beskidzką Ligę Biznesu. Z tego tytułu m.in. zawodnicy tych rozgrywek będą grać piłkami firmy JOMA. Jakie jeszcze profity? 
P.B.: Liga zrzesza społeczność, która nie gra profesjonalnie w piłkę. To pokazuje, że ten sport jest dla wszystkich i to jest bardzo fajne. To także ciekawa perspektywa jeśli chodzi o reklamę. Zainteresowanie rozgrywkami jest duże, a ich organizacja stoi na wysokim poziomie. Poza tym mecze odbywają się na obiektach Rekordu, gdzie - jak wspomniałem - wkrótce będzie nasz sklep.