W pierwszej połowie rywalizacji z Rakowem Częstochowa działo się niewiele. Gospodarze byli stroną przeważającą, ale nie stwarzali licznych sytuacji bramkowych. Groźnie było w 22. minucie, gdy Michal Pesković popisał się ładną interwencją po uderzeniu głową Davida Tijanicia. W odpowiedzi Podbeskidzie próbowało zaskoczyć za sprawą Petera Wilsona, ale jego uderzenie było zbyt słabe i piłka wylądowała w rękawicach Dominika Holca. Ciekawiej było po zmianie stron. 
 
Górale już w 46. minucie skierowali piłkę do siatki. Gol Jakuba Hory nie został jednak uznany. W przeciwieństwie do sytuacji Rakowa z minuty 53. Z rzutu wolnego uderzał Ivi Lopez, a Peskovicia niefortunną interwencję z zimną krwią wykorzystał Andrzej Niewielus. Podopieczni Marka Papszuna kolejną okazję wypracowali w 68. minucie - Igor Spała jednak fatalnie spudłował.



W ostatnich minutach piątkowego meczu PKO Ekstraklasy piłkarze Roberta Kasperczyka szukali sposobu, aby doprowadzić do wyrównania. Ich starania nie przyniosły jednak oczekiwanego efektu. Tym samym beniaminek z Bielska-Białej zaznał pierwszej porażki w tym roku.