Z beniaminkiem z Ruptawy zmierzył się dzisiaj Drzewiarz Jasienica. Oba zespoły przystąpiły do tego meczu z takim samym dorobkiem punktowym, co mogło zwiastować zacięty pojedynek.

Drzewiarz Jasienica 3 W trudnych warunkach i nietypowych, biorąc pod uwagę dotychczasowe mecze, podopieczni Wojciecha Jarosza walczyli o czwarte zwycięstwo w tym sezonie. – Pogoda na pewno nie ułatwiała nam zadania. Po raz pierwszy w tym sezonie graliśmy w deszczu – mówi szkoleniowiec Drzewiarza.

Premierowa odsłona zbyt wielu emocji nie dostarczyła. Bramką „zapachniało” raz. Po stałym fragmencie gry piłka ostemplowała poprzeczkę „świątyni” Krzysztofa Michałowskiego. Po zmianie stron tempo podkręcili gospodarze, to oni sprawiali lepsze wrażenie, to oni byli bliżsi objęcia prowadzenia. Po strzale Kamila Sekuły futbolówkę z linii wybił golkiper, po uderzeniu Amadeusza Pieli w sukurs przyszedł mu kolega z zespołu. To były dwie najlepsze sytuacje wypracowane przez Drzewiarza.

Gole w Jasienicy dzisiaj nie padły, co oznacza, iż drużyna trenera Jarosza po raz pierwszy w tym sezonie zagrała „na zero z tyłu”. – Nie straciliśmy gola i to jest pozytyw. Żadnego jednak nie zdobyliśmy. Zabrakło nam w ataku szczęścia. Pierwsza połowa była wyrównana, w drugiej zagraliśmy lepiej. Mogliśmy ten mecz wygrać, mogliśmy przegrać. Uważam, że zagraliśmy nieźle – ocenia nasz rozmówca.

Drzewiarz Jasienica – Granica Ruptawa 0:0

Drzewiarz: Michałowski – Romanowicz, Piela, Chojnacki, Waliczek, Sekuła, Szlosek (87' Studencki), Jasiński (72' Gajda), Łoś (57' Jakowenko), Wojtasik, Kozielski Trener: Jarosz