„Górale” rozpoczęli mecz z wysokiego „C”, a ofensywa przełożyła się na liczne bramkowe szanse. Już w 2. minucie gol paść mógł, ale Marco Siverio Toro w sytuacji sam na sam, w jakiej znalazł się po podaniu Giorgi Merebaszwiliego, ostemplował poprzeczkę. Kilkanaście sekund później piłkarze z Ornontowic znów mogli mówić o szczęściu – dla odmiany w słupek przymierzył Damian Chmiel. Gospodarze nie ustawali w atakach, by niebawem „zatrudniać” pozostającego czujnym golkipera Gwarka. Nic nie uchroniło za to przyjezdnych w 8. minucie, kiedy Siverio Toro dał swojemu zespołowi zaliczkę w pełni sprawiedliwą w kontekście boiskowych zdarzeń.

O dziwo po okresie potężnego oblężenia bramki Gwarka, zawodnicy lidera z tonu spuścili. – Mecz się wyrównał, a my do tak wielu sytuacji dogodnych nie dochodziliśmy. Sporo było natomiast w naszej grze niedokładności. Być może po tak obiecującym początku pomyśleliśmy, że będzie łatwo i spokojnie? – analizuje trener bielszczan Marek Sokołowski, którego podopieczni przed przerwą powodzenia byli bliscy jeszcze tylko raz. W 30. minucie Chmiel w kontrze wycofał piłkę do Samuela Nnoshiriego, którego uderzenie na linii bramkowej zastopowali defensorzy Gwarka.

Z dużo większą ostrożnością miejscowi wznowili grę po pauzie. Rzadko dochodziło do podbramkowych spięć. „Górale” nie dopuszczali ekipy z Ornontowic do głosu, sami doczekali się trafienia podwyższającego przewagę w 72. minucie, gdy indywidualną szarżę wykończył Michał Stryjewski. Spokoju w końcowym fragmencie potyczki piłkarze Podbeskidzia bynajmniej nie zaznali. W 80. minucie nadzieje przyjezdnych rozwiać mógł Siverio Toro, lecz „setkę” napastnik Podbeskidzia II zmarnował. Doliczony czas gry to fatalna interwencja Krystiana Wieczorka w obrębie „16”, brutalny faul wobec rywala i rzut karny, którego ornontowiczanie zamienili na gola, będącego jednak zbyt późnym zrywem, aby faworytowi odebrać dziś w Wapienicy punkty.

– Na własne życzenie dopuściliśmy do nerwowych ostatnich minut. Czerwona kartka dla naszego bramkarza martwi o tyle, że nie wiemy, jak ta akcja ratunkowa zostanie zakwalifikowana i iloma meczami pauzy będzie skutkować – dodaje trener bielskiej „dwójki”.