- Dziękujemy za wszelkie gratulacje. Jest duża radość w zespole, gdyż udało się zrealizować cel, jakim był awans, ale przed nami jeszcze dwa mecze, w których chcemy wygrać, dlatego na huczniejszą zabawę przyjdzie czas po ostatnim spotkaniu - mówi w rozmowie z naszym portalem szkoleniowiec piłkarek Rekordu Bielsko-Biała, Mateusz Żebrowski, który w drugim sezonie pracy z zawodniczkami awansował do Ekstraligi. 

 

Biało-zielone w meczu z Trójką Weronica Staszkówka/Jelna potrzebowały jednego punktu, aby zapewnić sobie awans. To założenie jednak wprowadziło w szeregi "rekordzistek" w pierwszej połowie nieco zakłopotania. - Początek meczu był dość nerwowy w naszym wykonaniu. W drużynie panowało niepotrzebne napięcie związane właśnie z wątkiem awansu. Nie oznacza to jednak, że nie było dobrych momentów - zauważa Żebrowski. 

 

"Rekordzistki" swoje okazje miały w pierwszych trzech kwadransach. Klaudia Kubaszek "ostemplowała" poprzeczkę. dwie dobre szanse stworzyła sobie Maja Szafran. To jednak przyjezdne schodziły na przerwę w lepszych nastrojach, gdy Anita Romuzga celnie uderzyła z rzutu wolnego. Zawodniczki ze Staszówki/Jelna mogły cieszyć się z bardziej okazałego prowadzenia, lecz ponownie dało o sobie znać "aluminium" bramki, tym razem Rekordu. 

 

Po przerwie w grze "rekordzistek" widoczny był większy spokój. Bielszczanki grały to, co potrafią najlepiej i to co widzieliśmy chociażby w ostatnim meczu ze Skrą. Do remisu w 59. minucie doprowadziła Martyna Gąsiorek mocnym strzałem po ziemi. Nieco ponad kwadrans później gospodynie już prowadziły, gdy Kubaszek skutecznie dobiła piłkę odbitą od słupka po uderzeniu Magdy Skolarz. O wyniku przesądziła natomiast bramka Katarzyny Moskały z 82. minuty, gdy zawodniczka Rekordu zrobiła pożytek z dobrego dogrania z głębi pola od Patrycji Rżany. I tak po niełatwym początku spotkania, biało-zielone w ostatecznym rozrachunku mogły otwierać szampana i cieszyć się z drugiego awansu w historii.