Drugi z domowych meczów BBTS-u wzbudził śladowe zainteresowanie kibiców. Gra bielszczan najwyraźniej wciąż nie wzbudza zaufania, a dlaczego tak jest zaświadczył pierwszy set. W nim gospodarze nie wykazywali choćby odrobiny wiary w pokonanie ekipy z Lubina. Przegrywali na wstępie 5:8, później było tylko gorzej, zwłaszcza gdy zagrywkę na reprezentacyjnym poziomie „włączył” po drugiej przerwie technicznej atakujący gości Łukasz Kaczmarek, a Cuprum „odjechał” na 20:13. Więcej emocji dostarczyła partia druga, choć przyjezdni sytuację kontrolowali. Na finiszu kiepską zmianę podwójną wykonał szkoleniowiec BBTS-u i od stanu 22:22 miejscowi nie zdobyli choćby punktu.

Odrodzenie nastąpiło po 10-minutowej pauzie. Trener Rastislav Chudik zdecydował się wówczas na głębokie roszady w składzie, które efekt dały. Libero Kajetan Marek poprawił przyjęcie i obronę gospodarzy, a Tomasz Piotrowski i Bartosz Cedzyński radzili sobie w ataku. Inna sprawa, że przyjezdni byli przekonani, że mecz wygra się sam. W zaciętej końcówce pomogli... rywale BBTS-u, a ważne punkty zapisał dla bielszczan następny z rezerwowych Piotr Łukasik.

Podrażnieni przegraną lubinianie szybko zabrali się do roboty w odsłonie czwartej, by mecz zakończyć z kompletem „oczek”. Ich skuteczność na kontrach sprawiła, że na tablicy punktowej wynik zmieniał się diametralnie na niekorzyść BBTS-u. 2:5, 4:9, 7:14, 10:18 i wreszcie 20:25 przy wcale nie nadzwyczajnej postawie zwycięzców.

Bilans BBTS-u po trzech spotkaniach Plus Ligi to komplet przegranych. W przyszłą środę w Radomiu przełamanie musi nastąpić, by nie oglądać znów trwałej bylejakości, jak w sezonach ubiegłych.

BBTS Bielsko-Biała – Cuprum Lubin 1:3 (17:25, 22:25, 25:23, 20:25)

BBTS:
Siek, Tarasow, Krikun, Maciończyk, Janeczek, Gaca, Czauderna (libero) oraz Marek (libero), Piotrowski, Bucki, Peacock, Cedzyński, Łukasik
Trener: Chudik