Nieznacznym faworytem spotkania w Wiśle byli gospodarze. Żywczanie zaprezentowali się jednak na tyle solidnie, że z trudnego terenu wyjechali z kompletem punktów. - Koszarawa była lepsza od nas, szczególnie w pierwszej połowie. My w 10. minucie mogliśmy świetnie rozpocząć mecz, ale zabrakło nam nieco szczęścia. Rywal był agresywniejszy. Po stracie bramki na 0:2 przeszliśmy na grę 3 obrońcami i wówczas spotkanie się wyrównało. Strzeliliśmy na 1:2, a potem mieliśmy "setkę", by doprowadzić do wyrównania - ocenia Tomasz Wuwer, trener WSS. 

 

 

Koszarawa prowadzenie objęła w 41. minucie za sprawą Michała Talika, który popisał się efektownym lobem po podaniu Daniela Bujoka. Tuż po zmianie stron przyjezdni podwyższyli zaliczkę. Tym razem na listę strzelców po uderzeniu zza 16. metra wpisał się Krzysztof Walkiewicz. Wspomnijmy, że prowadzenie Koszarawy mogło być wyższe, ale znakomitych okazji nie wykorzystali Michał Garncarczyk oraz Grzegorz Szymik.

 

WSS złapał kontakt po trafieniu z rzutu karnego Szymona Płoszaja. Chwilę później wiślanie mogli wyrównać - Jakub Gałuszka obronił uderzenie Jakuba Marekwicy, sparowana piłka spadła pod nogi Alana Cieślaka, który z 5. metra przestrzelił. W 89. minucie końcowy rezultat ustalił natomiast Bartłomiej Jakubiec. Kapitan żywieckiej drużyny nie pomylił się z "wapna", który został podyktowany po zagraniu ręką Seweryna Tatary.