W sobotę mały kryzys zażegnał tylko jeden z zespołów, na dodatek uczynił to na przestrzeni ledwie 45. minut. Bardzo dobrze radzący sobie w pierwszej części spotkania golkiper leśnian Adrian Gołek nie miał wiele do powiedzenia przy strzałach, jakie gospodarze oddawali, gdy drużyny zamieniły się stronami. Patryk Semik w 55. minucie wykorzystał rzut karny zaordynowany za rękę w „16” Marcina Bieguna, podobnie uczynił Krzysztof Kubica, gdy w obrębie pola karnego przewinił Gołek. Kolejne trafienie Semika i wreszcie gol Marcina Kośca z 88. minuty rozwiały złudzenia odnośnie tego, której z drużyn z Żywiecczyzny należą się istotne punkty do ligowej tabeli.

Goście przyznali, że ich plan posypał się, gdy Góral prowadzenie objął, a później zasłużenie je podwyższył. Gospodarze? Wreszcie udowodnili swoim kibicom, że gole jak najbardziej strzelać potrafią. – Nie można się nie cieszyć, gdy wygrywa się i strzela tyle bramek. Choć musimy pamiętać o tym, że mogliśmy zdobyć ich o kilka więcej – krótko podsumował trener żywczan Krzysztof Bąk.