I cóż z tego, że zespół z Goleszowa zaprezentował się znacznie lepiej, aniżeli w rozegranym latem meczu pucharowym, skoro znów nie było mu dane dopisać do swojego skromnego dorobku punktowego choćby „oczka”. – Nie wyciągamy takich wniosków, które potrzebujemy, aby gromadzić punkty. Odpowiedzialności na boisku wciąż brakuje – podkreśla Marek Bakun, trener gospodarzy, którzy w trakcie rywalizacji z Victorią nie zdołali wypracować sobie zbyt wielu dogodnych okazji. Z ich tworzeniem problem mieli również goście, ale... różnica jest zasadnicza – to drugi z beniaminków strzelił gole zapewniające mu punktowego „maksa”...

Po rzęsistych opadach deszczu i przedpołudniowym meczu juniorów w Goleszowie boisko nie za bardzo nadawało się do gry. Warunki były jednakże w oczywisty sposób równe dla obu drużyn i lepiej w nich poradzili sobie wyżej notowani w tabeli przyjezdni. W 9. minucie błąd popełnił Piotr Felis, do piłki szybciej od bramkarza LKS-u dopadł Dawid Waliczek, odegrał do Sylwestra Kawuloka, który otworzył rezultat. Przypieczętowanie zwycięstwa nastąpiło w 66. minucie. Kawulok tym razem asystował, a Kamil Szajter fetował zdobycz i tak to po meczu pełnym walki łupy w komplecie pojechały do Hażlacha.

Co pozostało outsiderowi? Pochlebne słowa od konkurenta. – Na pewno nie jest to już ten sam zespół, co kilka tygodni temu. Widać, że trener poukładał drużynę i odpowiednio uzupełnił luki w składzie. Wiedzieliśmy, że trzeba będzie punkty w Goleszowie wyrwać i to zrobiliśmy po ciężkim dla nas meczu – komentuje Tomasz Matuszek, szkoleniowiec Victorii.