Zimna krew "niebieskich"
Dopasowali się do smętnej pogody piłkarze w Chorzowie. Miejscowy Ruch z przyjezdnym Podbeskidziem ciekawego widowiska nie stworzyli, ale gole padły. Niestety... strzelała je jedna drużyna.
Podbeskidzie słynące po ostatnich meczach z dobrych początków, w pierwszych minutach dało się zaskoczyć. Nad bramką "Górali" uderzył jednak Filip Starzyński. Chwilę później ładnym rajdem prawym skrzydłem popisał się Damian Chmiel, wycofał piłkę do Antona Slobody, ale Słowak nie trafił czysto. Na boisku działo się niewiele, ciekawe akcje były sporadyczne. Po stronie gości błysnął Tomasz Górkiewicz, ale nie zdołał oddać uderzenia będąc w dobrej pozycji, z kolei Rołand Gigołajew po dośrodkowaniu z rzutu rożnego chybił. W 21. minucie nazwisko Rosjanina ponownie było wywołane, ale jego centry nie zdołał zamknąć Grzegorz Kuświk. Następnie będący na 8. metrze Sylwester Patejuk oddał strzał, ale został zablokowany. Swoich sił w ofensywie próbował także Adu Kwame, ale przemilczanie tego uderzenia jest... najlepszym podsumowaniem. W odwecie Michal Pesković popisał się dobrą interwencją po strzale Kuświka. Bramkarz Podbeskidzia do kapitulacji był zmuszony w 41. minucie, kiedy Gigołajew zwieńczył świetną akcję chorzowian. Kilka minut później po uderzeniu Chmiela Tomasz Musiał zakończył premierową odsłonę starcia.
Pierwsza warta odnotowania akcja drugiej połowy miała miejsce w 54. minucie. Z lewego skrzydła zagrywa Gigoławej, piłka spada pod nogi Kuświka, który ze stoickim spokojem pokonuje Peskovicia. Ruch mógł podwyższyć prowadzenie, ale Starzyńskiemu zabrakło spokoju. Podbeskidzie odpowiedzieć chciało po rzucie rożnym, ale Pavel Stano nie trafił w piłkę z... szczupaka. Chwil kilka później Piotr Malinowski wrzucił futbolówkę w pole karne, a tam szczęścia zabrakło Górkiewiczowi. W 72. minucie świetną interwencją po główce Filipa Surmy popisał się Pesković. 15-minutową przerwę w atakach przerwał Adu Kwame, jego uderzenie sprzed pola karnego padło jednak łupem Krzysztofa Kamińskiego. Chwilę później Wojciech Okińczyc świetnie dograł do Bartosza Śpiączki, a ten będąc na 5. metrze... minął się z piłką. W doliczonym czasie gry "patelnię" miał Okińczyc, ale uderzył... Panu Bogu w "okno".
Ruch Chorzów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0 (1:0) 1:0 Gigołajew (40') 2:0 Kuświk (55')
Podbeskidzie: Pesković - Górkiewicz, Pietrasiak, Stano, Konieczny, Adu Kwame, Patejuk (64' Malinowski), Lenartowski (64' Śpiączka), Sloboda, Chmiel, Demjan (75' Okińczyc) Trener: Ojrzyński