Piłkarki żywieckiego Mitechu walczą o historyczne podium w Ekstralidze. Są też w najlepszej czwórce Pucharu Polski. Czy zaistnieje w związku z tym konieczność wyboru, gdzie rzucić swoje główne siły?

mitech_zaglebie Spoglądając na sytuację żywczanek dostrzec można podobieństwa do bielskiego Podbeskidzia. „Górale” też awansowali do półfinału zmagań pucharowych, jednocześnie realizują swój cel, jakim jest znalezienie się po 30. kolejkach w gronie czołowych ośmiu zespołów ekstraklasy. Ekipa Mitechu walczy z kolei, by niezależnie od rozgrywek Pucharu Polski w ligowej elicie finiszować na podium. Byłoby to osiągnięcie historyczne, dotychczasowy najlepszy wynik to 4. miejsce w sezonie poprzednim. Niebezzasadne wydaje się więc pytanie – ważniejsza liga czy może jednak pucharowy skalp? – Każde zwycięstwo cieszy, niezależnie czy odnosi się je w lidze, czy na kolejnych szczeblach pucharowych. Liga to przekrój całego sezonu i miejsce w tabeli pokazuje pewną stabilizację formy. Puchar natomiast rządzi się swoimi prawami i zdarzają się w nim często niespodzianki – opisuje Beata Kuta, trenerka Mitechu.

I jakkolwiek o jednoznaczną odpowiedź trudno, tak wydaje się, że Mitech będzie w stanie rywalizację na dwóch frontach pogodzić z dobrym skutkiem. – Mamy sporo dziewczyn w naszej kadrze. Tak wyrównanej drużyny i szerokiej ławki jeszcze nie mieliśmy. Wszystkie zawodniczki swoją szansę pokazania się dostaną. I niekoniecznie będziemy musieli wybierać, choć czeka nas niebawem prawdziwy maraton pod każdym względem. Chcielibyśmy zakończyć rozgrywki z możliwie jak najlepszym efektem w Ekstralidze i Pucharze Polski – zaznacza Kuta.