Kiepski występ przeciwko Jagiellonii powodował, że kolejnej potyczki bielskich „Górali” kibice oczekiwali z niepokojem. Obawy wiązały się jednocześnie z dobrą dyspozycją chwalonych „Portowców”. Na wstępie zaskoczył szkoleniowiec bielszczan...

TSP_Gorale

Trener Czesław Michniewicz dokonał czterech zmian w wyjściowym składzie Podbeskidzia w porównaniu do spotkania z „Jagą”. O sile ofensywnej stanowić miał Piotr Malinowski, wspomagany przez młodego Daniela Bujoka. To właśnie „Malina” mógł zapewnić swoje drużynie wymarzone otwarcie. W 14. minucie znalazł się sam przed Radosławem Janukiewiczem, ale to golkiper Pogoni wyszedł obronną ręką z opresji. Zmarnowana szansa była brzemienna w skutkach. Chwilę później Adam Frączczak skorzystał z dogrania Tchamiego wzdłuż bramki „Górali” i na tzw. długim słupku zamknął akcję. W 19. minucie Ladislav Rybansky po raz drugi sięgnął do siatki. Wzorcowe wyprowadzenie piłki przez gospodarzy przyniosło otwierające drogę do bramki podanie Maksymiliana Rogalskiego. A z asysty zrobił użytek Takuya Murayama. Pogubieni „Górale” niebawem powinni stracić i trzecią bramkę, ale szczecinianie spudłowali w fantastycznej sytuacji. Okres słabej gry Podbeskidzia minął po upływie dwóch kwadransów. Coraz odważniejsza postawa przyniosła efekt. Ofensywnych graczy gości, przy wrzutce z rzutu wolnego, wyręczył... Marcin Robak. „Samobój” przywrócił nadzieję bielszczan na korzystny rezultat w meczu, w którym niewiele układało się po myśli „Górali”. Tuż przed pauzą świetnie zachował się Malinowski. Jego strzał odbił przed siebie golkiper Pogoni, a nadbiegający Frank Adu Kwame z kilku metrów fatalnie przestrzelił. To musiał być gol „do szatni” dla Podbeskidzia!

Wszystko jednak było możliwe w drugich 45 minutach, bo Pogoń zdecydowanie zwolniła tempo, a podopieczni trenera Michniewicza mieli więcej miejsca w akcjach zaczepnych, popełniali również mniej błędów „w tyłach”. Z rzadka, niestety również pod polem karnym „Portowców”, dochodziło po zmianie stron do podbramkowych spięć, nie mówiąc już o dogodnej pozycji strzeleckiej. Gospodarze skupiali się na bronieniu dostępu do własnej bramki, żaden ze strzałów, m.in. w wykonaniu Robaka, nie mógł sprawić problemów golkiperowi Podbeskidzia. W 72. minucie szczęście dopisało ekipie Pogoni, gdy centymetrów zabrakło tuż przed linią bramkową Marcinowi Wodeckiemu. Im bliżej końca meczu, tym atakom gości brakowało pomysłu i rozmachu. Czas oszczędzali za to zawodnicy ze Szczecina. Kunsztem miał okazję wykazać się jeszcze Rybansky, gdy w 88. minucie zaskoczyć próbował go Donald Djousse. Gra "na aferę" bielszczan nie wpłynęła już w żaden sposób na zmianę niekorzystnego wyniku i uniknięcie drugiej z rzędu porażki.

Pogoń Szczecin – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (2:1) 1:0 Frączczak (15') 2:0 Murayama (19') 2:1 Robak (38', gol samobójczy)

Podbeskidzie: Rybansky – Sokołowski, Pietrasiak, Telichowski, Górkiewicz, Adu Kwame, Deja (72' Kurowski), Łatka, Urban (61' Pawela), Bujok (54' Wodecki), Malinowski Trener: Michniewicz