- Nie układała nam się gra w pierwszej połowie. Znów jednak pokazaliśmy, że jesteśmy odpowiednio przygotowani do tego sezonu, szczególnie fizycznie, bo kiedy ZET opadł z sił, to my to wykorzystaliśmy - mówi w rozmowie z naszym portalem Krzysztof Bąk, trener GLKS-u. 

 

Tyszanie za swoją główną broń w tym spotkaniu upodobali sobie... rzuty z autu. Brzmi ekstrawagancko, ale cóż z tego skoro przez jakiś czas to działało, na tyle, że ZET w 9. minucie objął prowadzenie właśnie w ten sposób. Wilkowiczanie próbowali odpowiedzieć za sprawą prób Daniela Kasprzyckiego czy Dominika Kępysa, jednak w swych ofensywnych zapędach byli nieskuteczni i niemrawi. To jednak uległo znacznie zmianie w drugiej części meczu... 

 

W 62. minucie do remisu doprowadził Mateusz Kubica, który wykazał się przytomnością i skutecznie dobił uderzenie. Chwilę później na listę strzelców wpisał się Kasprzycki, pięknie przymierzając z dystansu. To "uskrzydliło" zespół GLKS-u do kolejnych bramkowych "łupów". W 78. minucie bramkarza gospodarzy pokonał Dawid Kruczek po dobrze rozegranym rzucie rożnym, natomiast wynik meczu ustalił Janusz Bąk, wykorzystując błąd golkipera ZET Tychy.