Bialska Stal nie zaliczy rundy jesiennej do udanych. Bielszczanie potracili wiele punktów na własne życzenie i to było głównym przedmiotem pomeczowych refleksji trenera BKS-u. – O czym myślałem wracając po tym spotkaniu? Liczyłem ile punktów straciliśmy w głupi sposób i na którym byśmy byli miejscu. Zdaję jednak sobie sprawę, że takie myślenie jest zgubne. Równie dobrze można powiedzieć, że szczęście sprzyjało nam w zeszłym sezonie. Ostatnie nasze zwycięstwa to nie jest jednak kwestia "farta". Wygrywamy zasłużenie i tak samo było w przypadku starcia z MKS-em – mówi Mirosław Szymura. 

Mecz w Lędzinach nie stał jednak na wysokim poziomie. Spotkanie toczyło się głównie w ferworze walki, aczkolwiek w tych warunkach lepiej odnaleźli się czerwono-żółto-zieloni, którzy ostatecznie zwyciężyli 2:1. – Nie był to porywający mecz, choć takiego też się spodziewaliśmy. Boisko nie pomagało w wymianie kilku podań. Gospodarze z kolei przyjęli proste rozwiązania w swojej grze. Na pewno nie można im odmówić tego, że jest to bardzo silny zespół zarówno piłkarsko, jak i fizycznie. Obiektywnie, mecz był bardzo wyrównany. Byliśmy jednak groźniejsi w ofensywnych poczynaniach i mieliśmy więcej korzyści z gry. Podjęliśmy walkę i przyniosła ona określony rezultat – stwierdza trener bialskiej Stali.