Piłkarze Sebastiana Gruszfelda swoich kibiców w starciu z Koszarawą nie zawiedli. Byli zespołem lepszym i konkretniejszym. Bory już w 11. minucie po dośrodkowaniu Michała Motyki i celnej główce Szymona Kacprzaka objęły prowadzenie. Następne gole padły po zmianie stron. W 72. minucie niefrasobliwość gości w defensywie z zimną krwią wykorzystał Michał Pindel, pokonując Wojciecha Mroka w sytuacji sam na sam. Koszarawa odpowiedziała w 80. minucie - indywidualną akcją popisał się Bartłomiej Jakubiec, który nim umieścił piłkę w siatce to "położył" obrońcę i bramkarza Sławomira Raczka

 

 

- Byliśmy lepszym zespołem. Wypracowaliśmy zdecydowanie więcej sytuacji bramkowych od przeciwnika. Był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu i słaby w wykonaniu Koszarawy - podsumował Gruszfeld, który delikatny niedosyt może odczuwać wobec zmarnowanych okazji na podwyższenie końcowego wyniku przez Roberta Motykę tudzież Kacprzaka. 

 

Dla Koszarawy to 3. porażka z rzędu i... kolejne problemy. W 30. minucie urazu nabawił się Daniel Bujok, natomiast w końcówce meczu z "czerwienią" na koncie wyleciał z boiska Mateusz Stankiewicz. Dodając do tego przeciągającą się rehabilitację Krzysztofa Walkiewicza i Przemysława Przerwy łatwo zauważyć, że sytuacja kadrowa zespołu z Żywca nie jest korzystna.