
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Posiłki pomogły
Rezerwy Rekordu Bielsko-Biała podejmowały dziś przed własną publicznością rywala z Zebrzydowic. Rywala, który miał dziś sporo do udowodnienia.
Wsparte piłkarzami z I drużyny - Dariuszem Ruckim, Michałem Czernkiem oraz Dawidem Ogrockim - były dziś rezerwy bielskiego zespołu. Ich obecność na boisku była widoczna. Zwłaszcza ten ostatni istotnie przyczynił się do losów dzisiejszego meczu.
Ogrocki już w 4. minucie wyprowadził Rekord na prowadzenie po tym, jak efektownie minął Krzysztofa Salacha, a następnie wpakował piłkę do pustej bramki. Przyjezdna Spójnia, która dziś zaprezentowała bardzo ambitną postawę, po kwadransie gry do wyrównania zdoła doprowadzić. Skutecznością błysnął Dariusz Potrząsaj. Do szatni na przerwę w lepszych nastrojach schodzili jednak gospodarze, wszak rzut karny na gola zamienił Michał Płowucha wymierzając tym samym sprawiedliwość po uprzednim faulu na swojej osobie.
- Mecz toczył się pod nasze dyktando. Nasza gra była naprawdę przyzwoita, dobrze się na nią patrzyło. Drużynie gości gratuluję ambicji oraz walki do samego końca o korzystny wynik. Byliśmy jednak lepsi i zasłużenie wygraliśmy - stwierdził Szymon Niemczyk, szkoleniowiec II zespołu Rekordu. Zespołu, który po zmianie stron dał się zaskoczyć. A w zasadzie... sam się zaskoczył, bo Michał Groń niefortunnie pokonał własnego bramkarza. Podrażnieni bielszczanie po straconym golu byli stroną dominującą.
W 68. minucie objęli prowadzenie za sprawą Roberta Obracaja, który sfinalizował świetną akcję całego zespołu. Wynik 3:2 Rekordu nie zadowalał, toteż na chwil kilka przed końcowym gwizdkiem Ogrocki ustrzelił dublet. Doświadczony snajper wcześniej mógł pokusić się jeszcze o jedno trafienie, lecz zabrakło mu szczęścia. Bo choć Salacha udało mu się przelobować, to w sukurs bramkarzowi przybyli obrońcy, którzy przytomnie wybili futbolówkę z linii bramkowej.
W 68. minucie objęli prowadzenie za sprawą Roberta Obracaja, który sfinalizował świetną akcję całego zespołu. Wynik 3:2 Rekordu nie zadowalał, toteż na chwil kilka przed końcowym gwizdkiem Ogrocki ustrzelił dublet. Doświadczony snajper wcześniej mógł pokusić się jeszcze o jedno trafienie, lecz zabrakło mu szczęścia. Bo choć Salacha udało mu się przelobować, to w sukurs bramkarzowi przybyli obrońcy, którzy przytomnie wybili futbolówkę z linii bramkowej.