
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Potrójne ciosy
Po przełamaniu niekorzystnej serii wiosennej ekipa z Zebrzydowic udała się na teren lidera „okręgówki”, którego jasnym celem było odniesienie wygranej.
Gospodarze swój cel zrealizowali, a uznanie może budzić fakt, że potrzebowali do tego de facto nieco ponad dwóch kwadransów. W 13. minucie Krzysztof Surawski obsłużył Mieczysława Sikorę, który nieomylnie pokonał Jana Parchańskiego. Nie minęło pełne 120. sekund, a Beskid miał w zapasie kolejną bramkę. Tym razem Sikora wystąpił w roli asystenta, zaś Michał Szczyrba po wygraniu batalii z obrońcami Spójni skierował futbolówkę do siatki. Szczęścia i precyzji w kolejnych akcjach skoczowianom brakowało, m.in. celownika odpowiednio nastawionego nie miał Marcin Jaworzyn. W 31. minucie było „po zabawie”. Szczyrba odwdzięczył się Sikorze za wcześniejszą asystę, ten drugi podwyższył strzałem w „długi” róg komfortowe prowadzenie lidera „okręgówki”.
Nic dziwnego, że po pauzie ekipa ze Skoczowa nie dążyła już z takim animuszem do zdobywania kolejnych goli. Parchański bronił skutecznie próby Jaworzyna i Sikory, z kolei goście z Zebrzydowic mogli w 68. minucie zaliczyć trafienie honorowe. Tomasz Mrówka ostemplował poprzeczkę „świątyni” strzeżonej przez Romana Nalepę. Fragment wieńczący mecz nie dostarczył praktycznie żadnych emocji, na uwagę zasługuje jedynie obecność na murawie z konieczności... szkoleniowca zebrzydowiczan Grzegorza Sodzawicznego.
Nic dziwnego, że po pauzie ekipa ze Skoczowa nie dążyła już z takim animuszem do zdobywania kolejnych goli. Parchański bronił skutecznie próby Jaworzyna i Sikory, z kolei goście z Zebrzydowic mogli w 68. minucie zaliczyć trafienie honorowe. Tomasz Mrówka ostemplował poprzeczkę „świątyni” strzeżonej przez Romana Nalepę. Fragment wieńczący mecz nie dostarczył praktycznie żadnych emocji, na uwagę zasługuje jedynie obecność na murawie z konieczności... szkoleniowca zebrzydowiczan Grzegorza Sodzawicznego.