Podbeskidzie Bielsko-Biała zachowało status niepokonanego zespołu - w drugiej części sezonu. Zanotowało trzeci remis z rzędu, drugi bezbramkowy. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego punktują, to jest pierwszy powód do optymizmu. Drugim jest poprawa, nieznaczna, ale zawsze, jakości boiskowych poczynań. Oczywiście w odniesieniu do meczu z Pogonią Szczecin.  Sokol_Podbeskidzie

Spotkanie w Gliwicach tak na dobrą sprawę rozpoczęło się w 11. minucie. Wówczas przed szansą na otwarcie wyniku stanęli „Górale”. Futbolówka dośrodkowana przez Piotra Malinowskiego z prawej strony trafiła pod nogi Marka Sokołowskiego. Uderzenie do celu nie dotarło, piłka trafiła bowiem w Csabę Horvatha. Poprzedzający tą sytuację fragment gry zbyt wielu emocji nie dostarczył. W 18. minucie ponownie w roli głównej wystąpił „Sokół”. Kapitanowi Podbeskidzia drogę do bramki otworzył znakomitym podaniem z rzutu wolnego Maciej Iwański. Efektu bramkowego sympatycy bielskiej ekipy się nie doczekali. Gospodarze po raz pierwszy groźnie zaatakowali chwilę później. Błędu defensywy nie wykorzystał Wojciech Kędziora. Richard Zajac był bowiem na posterunku. Na kolejne podbramkowe wydarzenia kibice czekali długo. W 38. minucie Tomasz Podgórski znalazł się w dobrej sytuacji. Kapitan „Piastunek” dwa razy uderzał z linii pola bramowego, dwa razy powstrzymał go Zajac. Tuż przed przerwą, po rzucie rożnym, nieznacznie pomylił się Wojciech Kędziora, a Dariusz Łatka obejrzał ósmą żółtą kartkę, co oznacza przymusowa pauzę w następnej kolejce.

Groźne uderzenie głową zawodnika Piasta premierową odsłonę zamknęło, drugą otworzyło. Horvath próbował zaskoczyć „Ryśka”, ten pewnie interweniował na linii bramkowej. Kolejny fragment rywalizacji przy Okrzei przyniósł sporo niedokładności z obu stron. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie klarownej sytuacji strzeleckiej. Do czasu. W 69. minucie podopieczni Marcina Brosza wyprowadzili szybki atak. Gerard Badia wpadł w pole karne, ale Zajac po raz kolejny pokazał, że stanowi silny punkt  zespołu z Bielska-Białej. W odpowiedzi indywidualną szarżą popisał się Damian Chmiel. Zawodnik, który na placu gry pojawił się w miejsce Fabiana Paweli, przymierzył obok słupka. Poza Chmielem, trener Leszek Ojrzyński na boisko desygnował Dariusza Kołodzieja, zmienił Krzysztofa Chrapka, oraz Charlesa Nwaogu. Nigeryjczyk na nieco ponad kwadrans przed końcem meczu zastąpił Malinowskiego. Minuta 82. przyniosła trzecią bramkową, niewykorzystaną sytuację przez Sokołowskiego. Ponownie przemyślanym zagraniem do kapitana błysnął Iwański. Gliwiczanie w końcówce byli bliżsi zdobycia gola na wagę zwycięstwa. Dośrodkowanej w pole karne futbolówki nie dosięgnął jednak Jurado. Po trzech doliczonych minutach Paweł Pskit zakończył spotkanie, które zakończyło się sprawiedliwym remisem... niestety bezbramkowym.

Piast był zespołem nieznacznie lepszym, częściej uderzał na bramkę "Górali", częściej utrzymywał się przy piłce, niewiele z tego jednak wynikało. Jeden punkt nie zadowala zapewne jednych i drugich, ale na pełną pulę nie zasłużył dzisiaj nikt.

Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0

Podbeskidzie: Zajac – Adu, Pietrasiak, Telichowski, Górkiewicz – Malinowski (74' Nwaogu), Iwański, Łatka, Sokołowski – Pawela (64' Chmiel) – Chrapek (46' Kołodziej) Trener: Ojrzyński