Barwy reprezentanta „okręgówki” w nadchodzącym sezonie przywdziewał będzie Michał Grześ. Oznacza to cokolwiek znaczącego kalibru powrót pomocnika do Skoczowa, wszak w Beskidzie występował w latach 2015-2018. Był to zresztą czas okraszony dobrymi wynikami drużyny, by wspomnieć awans na IV-ligowy szczebel w sezonie 2015/2016. – Z większością chłopaków się znamy, więc miło będzie wrócić na stare śmieci do nowej szatni – przyznaje na wstępie sam zainteresowany.
 



Jak doszło do tego, że Grześ zamienia tego lata Beskid Brenna na imiennika ze Skoczowa? – To wina Łukasza Zaremskiego uśmiecha się nowy-stary pomocnik skoczowskiej ekipy. – Zaczęło się od luźnej rozmowy, a za parę dni spotkałem się z nowym prezesem Beskidu. Długich rozmów nie było, bo znamy się dobrze i wiemy czego możemy się spodziewać po sobie – dopowiada Michał Grześ.

W nadchodzących rozgrywkach „okręgówki” Beskid będzie bez wątpienia jednym z faworytów do mistrzostwa. Cel stricte sportowy ma iść w parze z wydarzeniami ważnymi dla klubu. – Wizja klubu jest ciekawa, wkrótce będzie obchodzić swoje 100-lecie, a nowy zarząd ma ciekawy plan na okrągłą rocznicę – klaruje bohater głośnego transferu.