
Problemy nie odpuszczają. Gong i kolejna kontuzja
Mocno osłabiona kadrowo drużyna z Łękawicy podejmowała dziś ekipę Decoru Bełk. Faworytem był zespół przyjezdny, ale gospodarze chcieli stawić opór. Nie udało się.
- Do 20. minuty wyglądaliśmy na tle takiego przeciwnika całkiem dobrze. Rywal przeważał, ale i my mieliśmy swoje kontry i stałe fragmenty gry. Przełomowym momentem była utrata gola na 0:1. Wówczas nasza gra siadła - mówi Seweryn Kosiec, trener drużyny Orła, która po pierwszych 45. minutach przegrywała 0:2. Na domiar złego na drugą połowę nie mógł wybiec Jakub Michalec, który nabawił się urazu.
- To już jest jakaś klątwa. Jesteśmy bardzo osłabieni kadrowo, praktycznie w każdym meczu tracimy zawodnika - komentuje podłamany Kosiec, którego podopieczni w drugiej połowie stracili jeszcze 3 gole. Odpowiedzieć udało się zaledwie raz. W 83. minucie Robert Mrózek został sfaulowany w polu karnym, a sędzia wskazał na "wapno". Z 11. metra nie pomylił się Rafał Hałat - w przeciwieństwie do sytuacji z kilku minut wcześniej oraz później, gdy pudłował z najbliższej odległości po dograniach Mrózka oraz Tomasza Biółki.
Po tym meczu Decor Bełk umocnił się na 4. pozycji w tabeli IV ligi śląskiej gr. 2. Orzeł Łękawica ma natomiast punktów 30. i zajmuje 13. miejsce.