Z mieszanymi odczuciami rundę jesienną Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej ukończyli zawodnicy z Pietrzykowic. Bory do samego końca liczyły się w grze o grupę mistrzowską, lecz ostatecznie przegrały walkę o miejsce numer 4. z Podhalanką Milówka. - Pozostaje lekki niedosyt po tym, jak w końcowej fazie rundy zmarnowaliśmy okazję do tego, by się zakwalifikować. Mimo wszystko jesień należy ocenić pozytywnie - mówi nam Michał Motyka, kapitan drużyny. Pietrzykowianie w 16 spotkaniach zdobyli 27 punktów, co ostatecznie dało im 5. pozycję. Strata na finiszu rundy do Podhalanki wyniosła zaledwie 2 "oczka". 
 
Koronawirus nie oszczędzał 
Bory Pietrzykowice od lat uznawane są zespół, którego jednym z największych atutów jest atmosfera. Klub jest stricte amatorski i nie ma w nim większych nakładów finansowych, a mimo to drużyna się rozwija. - Naszym atutem w tym dziwnym czasie była także dosyć szeroka i wyrównana kadra, która, nie licząc pojedynczych przypadków składa się z miejscowych chłopaków - podkreśla Motyka.

- Chyba każdy zespół borykał się z problemami z powodu koronawirusa czy kontuzji. O ile dobrze pamiętam, tylko w 2 meczach trener miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Mimo to potrafiliśmy dobrze grać i sprawiać niespodzianki - zauważa nasz rozmówca, dodając - W pierwszym zespole dostali szansę debiutu juniorzy, którzy zaprezentowali się z dobrej strony. Szczególnie Kuba Sołtysik, który zdobył 4 bramki, a jest przecież bocznym obrońcą - chwali swojego kolegę z drużyny autor 8 goli w tym sezonie. 

 
A gdyby poprawić skuteczność? 
Chwaleni za grę podopieczni Sebastiana Gruszfelda jesienią mieli problemy ze skutecznością. Przez to, że nie potrafili zachować zimnej krwi pod bramką rywali, stracili "oczka" w meczach z Góralem Żywiec czy Skałką Żabnica. Zdobyte punkty w tych meczach mogły im zapewnić rywalizację w grupie mistrzowskiej. - Kreujemy dużo sytuacji, ale z ich finalizacją mamy często spory problem. Nie ma co ukrywać, że brakuje u nas typowej "9". Druga rzecz to proste, niewymuszone błędy w obronie. Gdybyśmy zachowali większą koncentrację we własnym polu karnym, to z pewnością stracilibyśmy mniej goli - przekonuje Motyka.
 
Utrzymanie formalnością? 
- Nasza sytuacja w grupie spadkowej jest dosyć dobra. Mamy 19 punktów i o 2 rozegrane mecze mniej w stosunku do drużyn z grupy skoczowskiej. Liczymy na dobry start w rundzie wiosennej. Chcemy spokojnie się utrzymać, a przy odrobinie szczęścia może uda się powalczyć o wygranie tej grupy - zdradził na koniec Motyka.