- Jesteśmy w trudnym momencie. Odnieśliśmy w ostatnich trzech meczach, trzy porażki. Dysponowaliśmy mocnym składem i sztuką było dziś przegrać. Niestety, za łatwo tracimy bramki. Krupiński stosował dziś proste środki, które na nas dziś wystarczyły - mówi szkoleniowiec Rotuza, Jakub Kubica. 

 

Cudem można nazwać to, że bronowianie w premierowych 10. minutach nie stracili bramki. Gospodarze mieli trzy klarowne okazje, aby objąć prowadzenie, lecz albo brakowało im skuteczności, albo z pomocą przychodził słupek, jak miało to miejsce w 2. minucie. Z czasem jednak Rotuz czuł się coraz pewniej na boisku. Po upływie pierwszego kwadransa zespół z Bronowa był coraz odważniejszy w ofensywnych poczynaniach. Dobrą próbę odnotował Mateusza Wronka oraz Daniel Feruga, który trafił w słupek. Po pierwszej połowie ostatecznie kibicie nie zobaczyli goli, ale... 

 

Ten stan rzeczy zrekompensował im początek drugiej części spotkania. Bohaterem meczu został Andrzej Skrocki - bramkarz znany z występów m.in. w LKS-ie Pruchna. Doświadczony golkiper zatrzymał próby m.in. Kacpra Wiznera czy Ferugi. Jakub Zaucha natomiast trafił w słupek. W końcu jednak Rotuz dopiął swego. W 53. minucie Patryk Strzelczyk wyłożył piłkę Ferudze, a ten celnie przymierzył z okolic "16". Bronowianie jednobramkową zaliczkę roztrwonili dość szybko... za szybko. Minęło nieco ponad 10 minut, a Krupiński prowadził 2:1. Gospodarze wpierw na gola zamienili prostopadłe dogranie, a następnie wykorzystali błąd Rotuza w defensywie. Podopiecznym Kubicy nie udało się odmienić losów meczu, wszak nie mieli nawet ku temu klarowniejszych okazji, prócz strzału Ferugi z doliczonego czasu gry.