
Piłka nożna - IV liga
Przełamanie? Jak nie było, tak nie ma
Wyczekujący zwycięstwa już od kilku spotkań czechowicki MRKS nie był w rywalizacji z Unią Turza Śląska skazywany na niepowodzenie.
Grzechy jednak popełniane we wcześniejszych przegranych spotkaniach dały o sobie znać i dziś. – Cały czas nie jesteśmy konsekwentni w tym, co robimy. Z braku koncentracji i odpowiedzialności po naszej stronie przeciwnik niestety potrafi zdobywać gole – wyjaśnia szkoleniowiec czechowiczan Jarosław Kupis, mając na myśli sytuację z 15. minuty, gdy Sławomir Musiolik po stałym fragmencie ulokował piłkę w „świątyni” MRKS-u. – Dokładnie wiedzieliśmy, jak przeciwnik rozgrywa takie akcje. Nakreślenie pewnych rzeczy to natomiast jedno, a realizacja drugie – kontynuuje nasz rozmówca.
Stracony gol nieco tylko zmobilizował gości do lepszej gry. Nie na tyle jednak, aby losy meczu odwrócić. Co więcej, w 64. minucie mierzony strzał Macieja Gaszki przy słupku znalazł drogę do „sieci”. – Ponownie w tej rundzie nie potrafiliśmy się podnieść będąc w trudnym położeniu i to na pewno martwi. Nie było też należytych decyzji i pazerności na zdobywanie goli – martwi się trener IV-ligowca z Czechowic-Dziedzic.
A skoro mowa o ofensywie MRKS-u, to na odnotowanie zasługuje, że żadnej „setki” w starciu z Unią przyjezdni sobie de facto nie wypracowali. Znamiona niebezpieczeństwa dla szczelnej defensywy rywala niosły sporadycznie próby Kamila Jonkisza i Łukasza Szędzielarza, którzy zbyt długo zwlekali ze strzałami, czy też chybione uderzenie Mateusza Wrany z rzutu wolnego.
Stracony gol nieco tylko zmobilizował gości do lepszej gry. Nie na tyle jednak, aby losy meczu odwrócić. Co więcej, w 64. minucie mierzony strzał Macieja Gaszki przy słupku znalazł drogę do „sieci”. – Ponownie w tej rundzie nie potrafiliśmy się podnieść będąc w trudnym położeniu i to na pewno martwi. Nie było też należytych decyzji i pazerności na zdobywanie goli – martwi się trener IV-ligowca z Czechowic-Dziedzic.
A skoro mowa o ofensywie MRKS-u, to na odnotowanie zasługuje, że żadnej „setki” w starciu z Unią przyjezdni sobie de facto nie wypracowali. Znamiona niebezpieczeństwa dla szczelnej defensywy rywala niosły sporadycznie próby Kamila Jonkisza i Łukasza Szędzielarza, którzy zbyt długo zwlekali ze strzałami, czy też chybione uderzenie Mateusza Wrany z rzutu wolnego.