
Przełamanie mimo nieskuteczności
Bez ekstraligowych punktów zdobytych na wiosnę – ten stan rzeczy uległ właśnie w przypadku piłkarek Rekordu Bielsko-Biała odmianie.
Zawodniczki Rekordu o przełamaniu złej passy ekstraligowej myślały poważnie w rywalizacji z plasującym się „oczko” wyżej w tabeli zespołem z Gdańska. O tym świadczyć może znaczne zaangażowanie w akcje ofensywne. Sytuacji dogodnych bielszczanki stwarzały sobie sporo. Piłkę obok słupka posłała z 10. metra Nikola Dębińska, pojedynek z Martiną Geletovą przegrała Roksana Gulec, a wreszcie poprzeczka uchroniła przyjezdne po uderzeniu z rzutu wolnego Dębińskiej. Dość wspomnieć, że wszystko, co zostało wymienione, wydarzyło się do 7. minuty rywalizacji...
Można było w ślad za takim scenariuszem otwarcia żywić obawy, że zmarnowane okazje zemszczą się. Takie wątpliwości zniknęły krótko po przerwie. W 50. minucie wychodzącą na dogodną pozycję Alicję Bednarek sfaulowała w ramach tzw. akcji ratunkowej Oliwia Łapińska. Karę zawodniczki Orlenu otrzymały podwójną, bo nie dość, że wspomniana została odesłana przedwcześnie do szatni, to jeszcze Dębińska fenomenalnie wcelowała z rzutu wolnego, by „odczarować” gdańską bramkę. „Rekordzistki” poszły za ciosem w 63. minucie. W roli głównej znów wystąpiła Dębińska, czyniąc pożytek z akcji zainicjowanej przez Igę Witkowską oraz Darię Długokęcką. Przy komfortowym prowadzeniu gospodynie nie uniknęły pewnej komplikacji, czemu same są zresztą winne. Wyborne szanse na dobicie gdańszczanek zmarnowała w krótkim odstępie czasu Katarzyna Jaszek, z kolei w 93. minucie o „stykowego” gola dla Orlenu postarała się widowiskową próbą Jagoda Szewczuk...
– To, co najważniejsze, to przełamanie, którego bardzo potrzebowaliśmy. Zadowolony jestem też z gry, ale powtórnie wypracowaliśmy sobie multum sytuacji, wykazujących niezmiennie mankament braku skuteczności. Gdy już mieliśmy na murawie o jedną zawodniczkę więcej, nie powinniśmy dać sobie strzelić gola. Tu zabrakło pewności siebie i boiskowego cwaniactwa, bo jeśli oceniać samą postawę w defensywie, to wyglądaliśmy naprawdę solidnie – podsumował Mateusz Żebrowski, szkoleniowiec piłkarek Rekordu.