W środowe popołudnie do Bielska-Białej zawitał LKS Rudołtowice-Ćwiklice. Rywal przez wielu uważany jako niewygodny. Spotkanie ułożyło się jednak wybornie dla gospodarzy, którzy już w 2. minucie prowadzili po bramce samobójczej. Chwilę później było już 2:0, a na listę strzelców wpisał się Adam Kozielski. Na początku drugiej połowy zawodnicy LKS-u wrzucili wyższy bieg, lecz obrona BKS-u dobrze radziła sobie z zakusami gości. Finalnie bialska wygrała 3:0. – Ocena tego meczu musi być pozytywna. Jestem zadowolony z naszej gry. Może nie było to super zawrotne tempo, ale wygraliśmy pewnie i zasłużenie. LKS nie jest już taką drużyną jak w zeszłym sezonie, kiedy to wszyscy ogrywali ją bez problemów. Udało się nam jednak szybko strzelić gola, a potem spokojnie pracowaliśmy na kolejne, nie chcąc bronić wyniku – ocenia Mirosław Szymura trener BKS-u.

Tym samym bialska Stal odniosła pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, choć jej sytuacja w ligowej tabeli nadal nie jest satysfakcjonująca. – W końcu było widać namiastkę zgrania, lecz jedna jaskółka wiosny nie czyni. Musimy myśleć o kolejnych meczach, nie odetchnęliśmy z ulgą po tym spotkaniu – przyznaje Szymura.