Na zakończenie 5. kolejki Fortuna I Ligi bielskie Podbeskidzie podejmowało Skrę Częstochowa. W drużynie z Bielska-Białej szkoleniowcy postanowili postawić na gruzińskiego napastnika, Giorgi Merebashviliego, który zastąpił kiepsko wyglądającego w meczu z GKS-em Tychy Marko Roginicia. Co ciekawe, był to pierwszy w historii oficjalny mecz pomiędzy Podbeskidziem, a Skrą Częstochowa.

 

 

Górale już od początku spotkania narzucili własne reguły gry, co szybko znalazło odzwierciedlenie w rezultacie. W 14. minucie gospodarze objęli prowadzenie, po tym jak Kamil Biliński wykorzystał świetne, prostopadłe dogranie od Daniela Mikołajewskiego. Piłka, zanim dotarła do siatki, odbiła się jeszcze od wewnętrznej części słupka. Napędzeni bielszczanie byli głodni kolejnych trafień. Chwile później dobrej sytuacji nie wykorzystał Kacper Gach. Skra również nie próżnowała, lecz zawsze "na posterunku" był Martin Polacek, jak np. przy próbie Macieja Masa. 

 

Podopieczni Piotra Jawnego odważnie weszli w drugą część meczu. Bramkarza przyjezdnych "postraszył Merebashvili, a w 70. minucie Dawid Polkowski minimalnie przestrzelił z okolic "16". Finalnie rezultat nie uległ zmianie, a Górale cieszyli się po końcowym gwizdku arbitra z pierwszych trzech punktów w sezonie 2021/2022 w rozgrywkach Fortuna I Ligi.