
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Przełamanie z dramatem w tle
Kolejno z zespołami z Wisły, Bielska-Białej i Dankowic porażki ligowe ponosili ostatnio piłkarze Górala. Minionej niedzieli nastąpiło długo wyczekiwane przełamanie złej serii.
Po jedyne punkty w październiku w lidze okręgowej żywczanie sięgnęli w Kończycach Małych, gdzie pomimo wcześniejszych słabszych rezultatów wykazali się z roli zdecydowanego faworyta meczu z beniaminkiem. – Odnieśliśmy ważne zwycięstwo na przełamanie. Każde punkty, niezależnie od klasy przeciwnika, są powodem do satysfakcji – przyznaje trener Górala Sebastian Klimek.
Nie sposób nie zaznaczyć, że Góral po wygraną nad LKS-em sięgnął pomimo poważnych problemów natury kadrowej. Do dyspozycji szkoleniowca nie byli w niedzielę m.in. chory Marcin Byrtek, odbywający kurs trenerski Marek Gołuch, będący w podróży poślubnej Mateusz Biegun, czy nieobecny Marcin Radwaniak.
Wraz z podopiecznymi, którzy w Kończycach Małych zagrali trener Klimek nie mógł w pełni cieszyć się z wyjazdowej zdobyczy. Na kwadrans przed końcem gry poważnej kontuzji kolana nabawił się Mateusz Widuch, którego po niefortunnym zderzeniu z rywalem do szpitala zabrała karetka pogotowia. Wstępnie postawiona diagnoza to mocne stłuczenie kolana i naciągnięte więzadła. – Ta sytuacja bardzo przyćmiła naszą radość, bo straciliśmy do końca rundy zawodnika, który dawał nam sporo jakości w grze – dodaje szkoleniowiec ekipy z Żywca.
Nie sposób nie zaznaczyć, że Góral po wygraną nad LKS-em sięgnął pomimo poważnych problemów natury kadrowej. Do dyspozycji szkoleniowca nie byli w niedzielę m.in. chory Marcin Byrtek, odbywający kurs trenerski Marek Gołuch, będący w podróży poślubnej Mateusz Biegun, czy nieobecny Marcin Radwaniak.
Wraz z podopiecznymi, którzy w Kończycach Małych zagrali trener Klimek nie mógł w pełni cieszyć się z wyjazdowej zdobyczy. Na kwadrans przed końcem gry poważnej kontuzji kolana nabawił się Mateusz Widuch, którego po niefortunnym zderzeniu z rywalem do szpitala zabrała karetka pogotowia. Wstępnie postawiona diagnoza to mocne stłuczenie kolana i naciągnięte więzadła. – Ta sytuacja bardzo przyćmiła naszą radość, bo straciliśmy do końca rundy zawodnika, który dawał nam sporo jakości w grze – dodaje szkoleniowiec ekipy z Żywca.