To outsider „okręgówki” przed przerwą był znacznie skuteczniejszy, a solidna przewaga 2:0 po trafieniach Krzysztofa Kocierza i Kamila Góry była olbrzymim zaskoczeniem. – Od początku meczu cofnęliśmy się. Taka była nasza taktyka, bo wiedzieliśmy, że w ataku pozycyjnym Pasjonat nie będzie mógł się rozwinąć – przyznaje Wiesław Kucharski, trener Przełomu.

Dopiero w drugiej połowie, co ciekawe po liczebnym osłabieniu wskutek „cegły” dla Kamila Tobiasza, goście z Dankowic weszli na wyższy poziom. Efekt? Odrobienie części strat, a wreszcie w samej końcówce – wyrównanie na 2:2. Przy obu golach istotny udział jako strzelec i asystent miał Wojciech Sadlok. – Do 75. minuty graliśmy naprawdę dobrze. Później zabrakło trochę sił. Różnicę zrobił kreujący grę Wojtek Sadlok, bez którego Pasjonat nie ugrałby u nas teraz żadnych punktów – klaruje szkoleniowiec kaniowian, w szeregach których zadebiutował w środowym starciu Ukrainiec Volodymyr Zavadka. – Obycia boiskowego trochę mu brakuje, natomiast w przypadku przepracowania zimy będziemy mieli z niego pożytek – ocenia Kucharski.


Zdobywając we wspomnianym spotkaniu „oczko”, a nade wszystko korzystając na potknięciu Ogrodnika Cielmice, futboliści z Dankowic przypieczętowali awans do grupy mistrzowskiej „okręgówki”. – Przełom wyrósł w tym sezonie na przeciwnika, który nam nie leży. Nikomu nic nie ujmując gra specyficzną piłką. Gole strzelone przez gospodarzy bardzo nas zdeprymowały, bo to my posiadaliśmy inicjatywę – tłumaczy trener przyjezdnych Artur Bieroński.

I w jego słowach odczuć się daje, że olbrzymią rolę w realizacji zakładanego przed sezonem celu gry wśród najlepszych drużyn odegrał doświadczony pomocnik. – Wojtek to ostoja naszego zespołu, z reguły jest przy nim wiele dobrego na boisku. Przeciwnicy mówią, że to wartość połowy drużyny i trudno się z tym nie zgodzić – podsumowuje szkoleniowiec Pasjonata.