I choć rezultat niekoniecznie to odzwierciedla, tak wydarzenia boiskowe wydarzenia owszem. Spotkanie do samego końca trzymało w napięciu, aczkolwiek należy podkreślić, iż rozkręcało się powoli. Finalnie jednak jedna bramka zdobyta przez ekipę z Bestwinki rozstrzygnęła losy potyczki. Dla KS Bestwinka było to również przełomowe zwycięstwo z rywalem niemal zza miedzy. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio ostatnio mój zespół wygrał z LKS-em Bestwina. Za mojej kadencji na pewno nie, dlatego to zwycięstwo nabiera jeszcze większego smaku. Trzeba jednak podkreślić, iż trzy punkty zdobyliśmy w okolicznościach dramatycznych, ale i szczęśliwych, a szczęście ma to do siebie, że sprzyja lepszym – przyznaje ukontentowany trener ekipy z Bestwinki, Tomasz Duleba.

Mecz walki – to określenie najlepiej obrazuje ową potyczkę. W premierowej odsłonie obie ekipy nie stworzyły sobie sytuacji 100-procentowych. Po stronie gości swoje próby oddali m.in. Paweł Olek oraz Maciej Skęczek, lecz w żaden sposób nie zaskoczyły one Kacpra Mioduszewskiego. Zespołowi z Bestwiny z kolei często brakowało przysłowiowego ostatniego podania, aby spuentować ofensywne zakusy, dlatego widzowie z niecierpliwością czekali na drugą połowę. Należy jednak odnotować, iż w 20. minucie arbiter podjął kontrowersyjną decyzję o nieprzyznaniu LKS-owi rzutu karnego za faul na Dawidzie Gleindku. 

W 52. minucie konsekwentna postawa gości została udokumentowana w rezultacie. Maciej Kosmaty dopadł do wybitej piłki po stałym fragmencie, wygrał pojedynek 1 na 1 z obrońcą rywali i umieścił piłkę obok bramkarza LKS-u. Od tego momentu piłkarze KS-u postawili na grę z kontry, a inicjatywę przejęli gospodarze, którzy winni byli doprowadzić do remisu. To się jednak nie stało, choć w 82. minucie Damian Gacek pokonał golkipera przyjezdnych, lecz sędzia znów podjął dyskusyjną decyzję o niezaliczeniu bramki. W doliczonym czasie arbiter podyktował rzut rożny, po tym jak w zamieszaniu pod bramką za wysoko nogę podniósł Szymon Tomala. Z 11. metrów pomylił się Mateusz Droździk. 

Ten niestrzelony karny to jest kwintesencja tego meczu. Nie zasłużyliśmy na wygraną, ale na remis już tak, ponieważ mieliśmy optyczną przewagę. Gratuluję wygranej ekipie z Bestwinki, która podeszła bardzo dobrze taktycznie do tego spotkania. Nie można jednak też przejść obojętnie obok tego, iż wiele negatywnego do meczu wniósł sędzia. Nie szukamy usprawiedliwienia, ale jego postawa wprowadziła nerwowość w tym piłkarskim widowisku – powiedział rozgoryczony Sławomir Szymala, trener, LKS-u.