PRZEPROSINY PRZYJĘTE, ALE...
We Wrocławiu ogłoszono właśnie pozyskanie dwóch gwiazd siatkarskich europejskiego formatu – Mileny Radeckiej i Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty. W Bielsku-Białej, niemal w tym samym czasie, przekazano do powszechnej wiadomości... przeprosiny. Klubowi włodarze pokornie sypiący głowę popiołem? Biorący w dużej mierze na siebie winę za kiepskie wyniki drużyny? Co by nie mówić, forma to jednak rzadko spotykana. Zwłaszcza nad Białą, gdzie do tej pory z reguły „ścinano” trenerską głowę. Szybko, niespodziewanie, a boleśnie.
Zbudowana przed sezonem drużyna, łącząca w sobie doświadczenie z młodością, nie spełniła oczekiwań – tak streścić można stanowisko władz BKS Aluprof w odniesieniu do minionych rozgrywek...
Na wstępie sezonu siatkarki BKS-u grały nieźle. Pokonywały zespoły „na papierze” słabsze, po zaciętej walce ulegały tym faworyzowanym. Z racji tak, a nie inaczej skomponowanego składu, z obowiązku na parkiecie przebywała młodzież. Wszem i wobec mówiono zresztą o potrzebie odmładzania drużyny. Wszystko to rozpadało się na naszych oczach, jak domek z kart. Ostrzeżeniem była pucharowa klęska. W lidze dotkliwie bielszczanki zostały „zbite” we Wrocławiu, gdzie pożegnały się z medalowymi marzeniami. Dzieło klęski dopełniło się w konfrontacjach z Legionovią i Budowlanymi.
Już po feralnej porażce z ekipą z Legionowa zaczęto wertować karty historii BKS-u, by doszukać się równie fatalnego występu siatkarek. W tym wieku najniżej ulokowały się na... 5. miejscu. Choćby w sezonie poprzednim, który był niestety zapowiedzią tego, że nad Białą nie dzieje się najlepiej. W sezonie 1998/1999 bielszczanki przeżywały równie znaczący kryzys, finiszując na 9. pozycji. W książce Aleksandra Szendzielorza, opisującej historię klubu, rozdziałowi poświęconemu owym „popisom” siatkarek, nadano wymowny tytuł „KOMPROMITACJA”.
Przyczyny tej współczesnej? Nie zostały oficjalnie podane. A jest ich ponoć co najmniej kilka. I uważam, że nie do końca należy zrzucać odpowiedzialność z samego zespołu. Ja tak właśnie odczytuję treść oświadczenia zarządu. Nie jako dziennikarz, ale patrzący na wszystko z zewnątrz kibic, który przeprosiny przyjmuje (czyt. bardzo chce przyjąć). A jednocześnie oczekuje, że wymówką nie będzie obecność w krajowej elicie „Chemików, Atomów i Tauronów”. To zbytnie uproszczenie.
Trener? Leszek Rus w roli pierwszego szkoleniowca debiutował. Tuż przed końcem sezonu z prowadzenia BKS-u... zrezygnował, co zakomunikował swoim podopiecznym. Krótko później w klubowym gabinecie parafował kontrakt na następny sezon. I tu mamy paradoks. Trenerów w Bielsku-Białej zmieniano w przeszłości z różną częstotliwością. Swego czasu szkoleniowcy mieli kłopot, by dotrwać tu do... Świąt Bożego Narodzenia. A najgorszy wynik od wielu lat doprowadził do przedłużenia współpracy. Choć podobno nie jest przesądzone, że siatkarki będą dalej grać pod wodzą trenera Rusa.
Zawodniczki? Pokazała się Ola Trojan. Stąd zasłużone, reprezentacyjne powołanie. Pozostałe „młode” dały drużynie niewiele. Z grona tych bardziej doświadczonych nie zawiodły Gosia Lis i Mariola Wojtowicz. Na miarę możliwości grała zazwyczaj Helena Horka, zaś więcej oczekiwano od Natalii Bamber-Laskowskiej. Nie zachwyciły rozgrywające. Lucie Muhlsteinova liderką BKS-u nie była, Dorocie Wilk trener w żadnym momencie nie zaufał na tyle, by sama poczuła się pewnie. Heike Beier? Jak na reprezentantkę Niemiec, w prawdopodobnie ostatnim sezonie nad Białą, jednak rozczarowała.
Wszystkie w całości nie stanowiły zespołu, który będzie w najważniejszych momentach bił się na „śmierć i życie”. Jasne, że zabrakło gdzieś umiejętności, ale sportowej determinacji również.
Początkiem nowego roku pisałem następujące słowa: „A może warto, zwłaszcza w przypadku ponownego braku medalu, zaryzykować i skomponować drużynę złożoną przynajmniej w połowie z siatkarskiej młodzieży? Byłby to jasny sygnał, że BKS Aluprof ma wyraźną strategię i pomysł. Między miejscem piątym czy szóstym w lidze, a nawet ósmym, prawdopodobnym przecież w przypadku odważnego stawiania na utalentowane juniorki, nie widzę zasadniczej różnicy. BKS nie jest dziś taką marką, jak kiedyś. Ale dlaczego wskazaną drogą – częściowo niełatwą, częściowo też oszczędnościową – do tego nie wrócić?”
Zgodzę się – potęg siatkarskich pod względem finansowym przebić się nie uda. Wymowne jest to, że do grona potentatów dołączył właśnie Impel Wrocław, który bielszczanki odarł z nadziei w minionych rozgrywkach. Nie oszukujmy się – wygląda na to, że medale w kolejnym sezonie „rozdane” zostaną w okresie transferowym. BKS Aluprof w tym podziale nie uczestniczy. TRZEBA pójść inną drogą. Niech to ma ręce i nogi. A kibic to zrozumie.
Marcin Nikiel Redaktor Naczelny Portalu SportoweBeskidy.pl