Spotkanie w Jaworzu zapowiadało się na nieprzeciętne, wszak naprzeciw siebie stanęły drużyny, które w tym sezonie goryczy porażki jeszcze nie zaznały. Mecz lepiej mogli rozpocząć gospodarze, którzy w premierowych 45. minutach wypracowali sobie 3 dogodne sytuacje do objęcia prowadzenia. Piłki do siatki nie zdołali jednak skierować Janusz Cyran i dwukrotnie Mateusz Wajdzik, który z dobrych pozycji uderzał minimalnie niecelnie.

 

 

- W pierwszej połowie nastawiliśmy się na grę niskim pressingiem. I to zdawało egzamin, bo wyglądaliśmy całkiem nieźle. Sytuacja skomplikowała się w przerwie, ponieważ niedyspozycję do dalszej gry zgłosił mi podstawowy obrońca Grzesiek Habdas - obrazuje Krzysztof Dybczyński, trener drużyny Czarnych, która po zmianie stron straciła 3 gole. 

 

MKS Lędziny prowadzenie objęły po... bramce samobójczej bramkarza Dominika Chmiela, który starał się ratować błąd swojego kolegi z linii obrony. W minutach 80. i 88. przyjezdni ustalili końcowy wynik. - Zostawiliśmy sporo serca i zaangażowania na boisku. Ekipa z Lędzin nas bezlitośnie wypunktowała. Szkoda, bo to nasza pierwsza porażka w tym sezonie - podsumował Dybczyński.