Czy zimowe zawirowania w bielskim klubie wpłyną na wyniki wicelidera IV ligi śląskiej, grupy 2? To pytanie zadawano często już w toku przygotowań rezerw Podbeskidzia do rundy rewanżowej. Te odbywały się pod znakiem nieznacznych finalnie kadrowych ubytków i pod trenerską batutą debiutującego w owej roli w piłce seniorskiej Marka Sokołowskiego.

Na inaugurację do Bielska-Białej zawitał nieobliczalny Decor Bełk, a mecz zgodnie z oczekiwaniami miał przebieg interesujący. Początek to większa agresja w grze „Górali”, co udokumentowane zostało golem z 14. minuty. Uderzenie Giorgi Merebaszwiliego zostało przez bramkarza sparowane, ale przytomne z dobitką podążył Damian Chmiel. Była to jedna z kilku dogodnych szans bielszczan w premierowych 45. minutach. Do zapamiętania również niewątpliwie strzał „Mere” z 35. minuty, który ostemplował słupek. Gwoli sprawiedliwości i goście nie byli całkowicie bezradni, by wspomnieć 23. minutę i poprzeczkę ratującą Krystiana Wieczorka przed wyjmowaniem futbolówki „z sieci”.

Emocje jeszcze większy miały miejsce po zmianie stron. Gospodarze próbowali wynik podreperować, m.in. Radosław ZającBartosz Bernard szukali szczęścia strzałami, ale to Decorowi przyszło fetować gola w 66. minucie. Cóż z tego, że Wieczorek wyczuł intencje egzekutora „11” po faulu Pawła Szumińskiego, skoro poprawka była już bezbłędna. Przed domową utratą punktów piłkarze „dwójki” Podbeskidzia zdołali się uchronić. W 76. minucie Bernard zagrał do Michała Stempniewicza, który potwierdził, że desygnowanie go na murawę przez szkoleniowca bielskiej drużyny było decyzją wyborną. „Górale” mogli jeszcze coś do swojego dorobku dołożyć, m.in. Marco Siverio Toro w 90. minucie zaprzepaścił „setkę” na dobicie przeciwnika.