Z racji losowej nieobecności trenera Tomasza Fijaka drużynę Koszarawy poprowadził Przemysław Jurasz, który jednocześnie przywdział opaskę kapitana. - Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Wręcz przeciwnie. Byliśmy bardzo niedokładni i chaotyczni. Rywal wypunktował każdy nasz błąd. W naszych szeregach, niestety, było widać rozluźnienie - mówi Jurasz, tłumacząc poniekąd pucharową wpadkę. 

 

 

Drużyna Żywieckiej APN, występująca od tego sezonu w B-klasie, po kilku minutach od rozpoczęcia spotkania objęła prowadzenie za sprawą Dawida Stasicy. Koszarawa do wyrównania doprowadziła z rzutu karnego - z 11. metra nie pomylił się Mateusz Stankiewicz. Była to 15. minuta meczu. Tymczasem już 180 sekund później gospodarze ponownie objęli prowadzenie - tym razem z "wapna" skuteczny był Łukasz Tymiński

 

Po zmianie stron przedstawiciel "okręgówki" ruszył do ofensywy. Liczne sytuacje bramkowe - by wspomnieć o "setkach" Stankiewicza, Grzegorza Szymika czy Michała Garncarczyka - nie przyniosły pożądanego efektu. Odnotować należy, że rewelacyjnie pomiędzy słupkami spisywał się Dominik Syc. Niewykorzystane okazje się zemściły - w 66. minucie Stasica z bliskiej odległości pokonał Wojciecha Mroka, zapewniając swojej drużynie awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.