Z pewnością nie tak wyobrażali sobie pierwszy mecz po tak długiej przerwie futboliści z Pietrzykowic. Bory były faworytem pucharowej konfrontacji z Sokołem Słotwina, tymczasem w obu połowach meczu okazały się słabsze. Wynik spotkania w 15. minucie otworzył Paweł Sowa, po zmianie stron gola dorzucił natomiast Sebastian Świder.

Bory na żadne z tych trafień odpowiedzieć nie zdołały, choć kilka okazji ku temu sobie wypracowały. Dość wspomnieć o uderzeniach Szymona Kacprzaka oraz Oliwiera Masnego z najbliższej odległości, które z trudem zatrzymał Paweł Kamiński
 
- Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo i awans, sprawiedliwie przegraliśmy. Nie tak widzę nasz zespół w tym sezonie. To przykre, ale już któryś raz wychodzi, że jesteśmy drużyną sparingową. W meczach, w których nie ciąży na nas żadna odpowiedzialność potrafimy grać bardzo dobrze. Potem przychodzi mecz o stawkę, mecz pucharowy w którym - nie ujmując nic rywalowi - byliśmy zdecydowanym faworytem i przegrywamy bez zdobycia bramki. Tak nie może być - kiwa głową Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec pietrzykowian. - Golkiper Sokoła miał dzień konia, bronił wszystko - dodał niepocieszony.