Zmagania przełożone z Innsbrucka, gdzie aura mimo usilnych prób organizatorów stanęła na przeszkodzie skoczkom, uznać można za względnie udane dla beskidzkich reprezentantów. To wobec punktowanych lokat, jakie stały się udziałem Piotra Żyły (WSS Wisła w Wiśle) i Jakuba Wolnego (LKS Klimczok Bystra).

Pierwszy z wymienionych przegrał wprawdzie rywalizację w serii KO z Austriakiem Ulrichem Wohlgenanntem, ale jako tzw. szczęśliwy przegrany zakwalifikował się do finału po próbie na odległość 130 m. Równolegle z awansu cieszył się podopieczny bystrzańskiego klubu. 124 m nie było dokonaniem szczególnie imponującym, choć wystarczyło z nawiązką, by pokonać Słoweńca Żaka Mogela. Po przerwie "nasi" wypadli podobnie. Wiślaninowi zmierzono 130 m, zaś Wolnemu - 125 m. Ostatecznie zawody w Bischofshofen zakończyli odpowiednio na 18. i 30. pozycji.
 



Jedynym z biało-czerwonych, który nie załapał się do drugiej serii był Paweł Wąsek. Reprezentant klubu z Wisły osiągnął przyzwoite 127,5 m, ale Szwajcar Killian Peier okazał się mocniejszy. Młody Polak finiszował w dzisiejszym konkursie na 39. miejscu.

Hat-tricka zanotował będący w kapitalnej formie Ryoyu Kobayashi. Triumf nad Norwegami - Mariusem Lindvikiem i Halvorem Egnerem Granerudem - zagwarantował mu skok na 137,5 m w decydującej fazie środowej rywalizacji. Japończyk stanie zatem jutro przed szansą wygrania wszystkich konkursów 70. edycji Turnieju Czterech Skoczni.