Cieszy mnie to, że po sobotniej porażce mogliśmy się szybko zrehabilitować. Podeszliśmy do tego spotkania odpowiednio, nie zlekceważyliśmy rywala i efektem tego jest wysokie zwycięstwo – przyznał po ostatnim gwizdku arbitra trener LKS-u, Sławomir Szymala.

Pierwsze minuty miały dość szarpany przebieg. Z chaosu jednak zaczęła rodzić się przewaga bestwinian, którzy byli absolutnym faworytem tego starcia. Koncert strzelecki LKS rozpoczął w 19. minucie, gdy strzał Mateusza Droździka sparowany przez golkipera Przełomu skutecznie dobił Szymon Skęczek. Goście poszli za ciosem i już chwilę później prowadzili 2:0, gdy Mateusz Włoszek przytomnie odnalazł się w zamęcie pod bramką przeciwnika, które wynikło po rzucie rożnym. 

Dwubramkowa strata to był jednak dla kaniowian najniższy wymiar kary, wszak zawodnicy z Bestwiny mieli jeszcze kilka dobrych okazji, aby ich prowadzenie było bardziej okazałe. Większą skutecznością drużyna LKS-u popisała się po zmianie stron. W 60. minucie Dawid Gleindek zrobił pożytek z dogrania Skęczka. 5. minut później padła bardzo podobna bramka, lecz obaj panowie zamienili się rolami: Gleindek podawał, a Skęczek strzelał. 

Kolejne dwie bramki LKS-u były ozdobą spotkania i spuentowaniem dobrej gry zespołu z Bestwiny. Gola na 5:0 zdobył Krystian Patroń, który celnie przymierzył z dystansu z 20. metrów, a tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra wynik ustalił Droździk, efektownie uderzając z rzutu wolnego w same okienko.