
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Rekord, którego nikt nie pobije?
Wysokie zwycięstwo Beskidu Skoczów – taki scenariusz zwiastowano na sobotnią potyczkę z konkurentem z Pruchnej.
Skoczowianie rolę głównej siły w ligowej stawce potwierdzili. Mało tego – uczynili to z przytupem, demolując przeciwnika w iście rekordowych rozmiarach. Już sam wynik – 7:0 w połowie meczu i 12:0 po ostatnim gwizdku sędziego – mówi absolutnie wszystko.
Strzelecki popis Beskid zainicjował po upływie kilkudziesięciu sekund. Wiktora Walczaka pokonał na raty w zamieszaniu Kamil Janik. Zanim boiskowy zegar dobił do kwadransa, na koncie gospodarzy były kolejne trafienia najskuteczniejszego dziś Marcina Jaworzyna. W kanonadę włączył się równie aktywnie przed pauzą Damian Szczęsny, to jego celne strzały z dystansu „wyśrubowały” rezultat przed przerwą. Do „dziurawionej” systematycznie siatki LKS-u '99 trafiali ponadto Michał Szczyrba i Kamil Kotrys. Po wizycie w szatni, mimo kilku roszad w składzie, podopieczni Marcina Michalika wciąż rywala dobijali. Jaworzyn skompletował hat-tricka w 68. minucie gry, tuż przed końcem jednostronnej potyczki jeszcze swój bilans personalny poprawił bezbłędną główką. Do tuzina, co de facto może stanowić najwyższy pogrom w obecnym sezonie, skoczowianie dobili w 90. minucie za sprawą Adriana Borkały.
Na usprawiedliwienie tego, co przydarzyło się w Skoczowie gościom z Pruchnej nadmienić trzeba, że do meczu przystąpili w ledwie 11-osobowym składzie z... bramkarzem Piotrem Walasem w roli napastnika. Trener Tomasz Wróbel do swojej dyspozycji miał także zgłoszonego tuż przed spotkaniem Grzegorza Pawłowskiego. Nieobecni byli zaś m.in. Marcin Siekierka, Kamil Kaszuba, Mateusz Byrczek, Kamil Gabryś i Przemysław Błażejowski.
Strzelecki popis Beskid zainicjował po upływie kilkudziesięciu sekund. Wiktora Walczaka pokonał na raty w zamieszaniu Kamil Janik. Zanim boiskowy zegar dobił do kwadransa, na koncie gospodarzy były kolejne trafienia najskuteczniejszego dziś Marcina Jaworzyna. W kanonadę włączył się równie aktywnie przed pauzą Damian Szczęsny, to jego celne strzały z dystansu „wyśrubowały” rezultat przed przerwą. Do „dziurawionej” systematycznie siatki LKS-u '99 trafiali ponadto Michał Szczyrba i Kamil Kotrys. Po wizycie w szatni, mimo kilku roszad w składzie, podopieczni Marcina Michalika wciąż rywala dobijali. Jaworzyn skompletował hat-tricka w 68. minucie gry, tuż przed końcem jednostronnej potyczki jeszcze swój bilans personalny poprawił bezbłędną główką. Do tuzina, co de facto może stanowić najwyższy pogrom w obecnym sezonie, skoczowianie dobili w 90. minucie za sprawą Adriana Borkały.
Na usprawiedliwienie tego, co przydarzyło się w Skoczowie gościom z Pruchnej nadmienić trzeba, że do meczu przystąpili w ledwie 11-osobowym składzie z... bramkarzem Piotrem Walasem w roli napastnika. Trener Tomasz Wróbel do swojej dyspozycji miał także zgłoszonego tuż przed spotkaniem Grzegorza Pawłowskiego. Nieobecni byli zaś m.in. Marcin Siekierka, Kamil Kaszuba, Mateusz Byrczek, Kamil Gabryś i Przemysław Błażejowski.