Jeden z największych pogromów w obecnym sezonie Bielskiej Ligi Okręgowej można było zwiastować, gdy goście z Kończyc Małych pojawili się w Jaworzu w okrojonym, 11-osobowym składzie. Gospodarze już po kwadransie przeciwnikowi „odjechali” trafieniami Marcina Preisnera i Adama Waliczka, ale wcale nie prezentowali się nad wyraz korzystnie. – Byliśmy trochę nerwowi i elektryczni w poczynaniach, myśląc, że mecz sam się wygra małym nakładem sił – wyjaśnia trener jaworzan Krzysztof Dybczyński, którego podopieczni przerwę odbyli przy prowadzeniu 3:0 wobec bramki z gatunku tych „do szatni” autorstwa Daniela Kasprzyckiego.

Znacznie wyższe tempo gry, korzystając również na słabości beniaminka, piłkarze Czarnych narzucili po zmianie stron i licznych rotacjach w składzie. Instynktem strzeleckim błysnął Waliczek, który zanotował hat-tricka z niewielkim „okładem”, a jeden z goli napastnika – strzał w same „widły” z okolic 20. metra – był ozdobą całkowicie jednostronnej konfrontacji. „Dwupaka” w środę skompletował Kasprzycki, zaś w gronie egzekutorów znajdujących sposób na Łukasza Zakrzewskiego raz pojawiło się nazwisko rezerwowego Bogdana Legięcia.

Trener triumfatorów, ukontentowany z efektownej wygranej swoich podopiecznych, z uznaniem wypowiedział się także o... rywalu. – Szacunek należy się tej rozbitej ekipie z Kończyc Małych za walkę podjętą w sytuacji pogodzenia się ze spadkiem – zauważył Dybczyński.