„RESPECT”!
Najpierw matematyka. W dwóch tegorocznych meczach Podbeskidzie zdobyło cztery punkty! W tabeli „wiosny” jest na szóstym miejscu – za Pogonią, Legią, Wisłą, Ruchem i Zagłębiem. A co istotniejsze oddaliło się od Widzewa na kolejne trzy „oczka”, idzie „łeb w łeb” z mocnym kadrowo Zagłębiem, odrobiło aż cztery punkty do Śląska Wrocław, trzy do Piasta Gliwice i Jagiellonii, dwa do Korony Kielce. I cztery do Cracovii. A przecież wszystkie wymienione wyżej zespoły będą albo mogą być zamieszane w walkę o utrzymanie. Można by jeszcze dodać nawet odrobiony punkt do Zawiszy. A zatem „respect” „Górale”! Przecież nawet podczas cudownej wiosny ubiegłego sezonu odrabianie strat nie szło tak dobrze. Choć trzeba też mieć świadomość, że tak dobrze nie może być w każdej kolejce…
Leszek Ojrzyński podjął kilka ryzykownych decyzji. Ustawienie z trójką stoperów nie okazało się najlepszym posunięciem, więc dobrze, że w trakcie meczu zostało zmodyfikowane. Już pierwsze zagranie do Bekima Balaja dało „Jadze” gola. Nie wiem, ile razy Albańczyk miał wcześniej piłkę przy nodze? Większa liczba obrońców nie oznacza, że będzie bronić się lepiej. Odpowiedzialność może się rozmyć. Brakowało za to „żołnierzy” w środku pola. Gdy Adam Deja przeniósł się „wyżej” od razu zaczęło wyglądać to lepiej. Piłkarsko nawet ciekawiej niż w meczu z Widzewem, kilka akcji zostało zawiązanych bardzo porządnie. A przecież Jagiellonia potencjał ma dużo większy niż łodzianie.
Drugie „ryzyko” to Mateusz Stąporski na „szpicy”. W roli środkowego ataku ostatnio widział go Piotr Świerczewski w ŁKS-ie… „Stąpor” miał rozbijać obrońców i wziął sobie to do serca nawet zbyt dosłownie. To również on „znokautował” Jakuba Słowika, dzięki czemu Piotr Malinowski przypomniał sobie, jakie to uczucie cieszyć się po bramce. Klasyczną „dziewiątką” Stąporski nigdy nie będzie, ale to było rozwiązanie doraźne. Jak to z piątką defensorów. Charles Nwaogu w paru momentach pokazał pod bramką, że może być groźny, ale ze skutecznością jest ciągle na bakier. Dojdą Jan Blażek czy Mikołaj Lebedyński, niezłe wejście miał też Fabian Pawela, więc z przodu jest spokój. Stąporski może za to zacząć deptać po piętach Damianowi Chmielowi, który ciągle nie może wejść na swój normalny poziom. Zresztą za kartki zabraknie go w poniedziałek, gdy przyjedzie Pogoń.
No i fortuna. Ciągle jest z zespołem z Bielska-Białej. Nic dziwnego, że Dani Quintana długo nie wstawał z murawy, gdy sędzia odgwizdał koniec meczu. Gdyby nie chciał zabawić się z Richardem Zajacem byłoby „pozamiatane”. A tak zaciekłość „Górali” dała im punkt. A że po rykoszecie i w 94. minucie? Jakie to dziś ma znaczenie… Maciej Iwański będzie notował postęp z każdym meczem, „Malina” uwierzył w siebie, dojdą Tomasz Górkiewicz i Bartłomiej Konieczny. Zespół ma po dwóch spotkaniach AD 2014 cztery punkty i wyczuwa się, że panują w nim dobre nastroje. Szczecinianie będą chcieli je popsuć, ale łatwo nie będzie. Podbeskidzie zyskuje coraz więcej wiary i pewności siebie.