SportoweBeskidy.pl: Jesteśmy tuż po hicie b-klasowym pomiędzy Cukrownikiem a Zrywem, a trenera próżno było dostrzec na stadionie...

Roman Folek:
To prawda. Nie było mi dane rozpocząć rundy na ławce drużyny seniorów.

SportoweBeskidy.pl: Co takiego się wydarzyło?

R.F.:
Zmienił się zarząd w klubie i zapadły pewne decyzje, które objęły również obsadę pozycji trenera Cukrownika. Włodarze mają prawo mieć swoją wizję i koncepcję. Ja staram się podchodzić do tego na spokojnie. Los trenera taki już jest, że trzeba być spakowanym i liczyć się ze zmianami.

SportoweBeskidy.pl: A budowa Cukrownika, o której rozmawialiśmy przed sezonem i krótko po zakończeniu jesiennych zmagań?

R.F.:
Trwa dalej i cieszę się, że odbywa się to z moim udziałem. Pracuję w Chybiu z młodzieżą, mamy tu 18-20 juniorów, którzy chętnie trenują i pukają pomału do drużyny seniorów. Założenie jest takie, aby własnych zawodników pojawiało się jak najwięcej i stanowili oni docelowo trzon drużyny. Do Cukrownika wrócili jego byli piłkarze, jak Paweł Sosna z Zabłocia czy Rafał Szczygielski z Międzyrzecza, którzy dodatkowo pomagają swoim doświadczeniem. Natomiast współpraca na linii młodzież – seniorzy to podstawa, aby klub się rozwijał tak, jak sobie tego życzymy.
 



SportoweBeskidy.pl: Co w tej pracy z juniorami jest najważniejsze?

R.F.:
Przekonywanie ich wspólną pracą, że trenowanie ma sens i warto się w to zaangażować. Podchodzę do swoich obowiązków na sto procent, a łącząc je z prowadzeniem drużyny seniorów można było coś jednak przeoczyć w natłoku pracy. Młodzi piłkarze wymagają dużej uwagi i co najmniej trzech jednostek treningowych w danym tygodniu.

SportoweBeskidy.pl: Muszą też pewnie widzieć możliwości rozwoju w klubie, w którym trenują, a tymczasem miejsce Cukrownika w B-klasie to jednak spora ujma dla klubu z tak dużymi tradycjami?

R.F.:
Nie mnie to oceniać, bo nie było mnie w klubie, gdy ten wycofywał się z ligi okręgowej. Gdy tu przychodziłem z konkretną misją mówiłem, że potrzeba czasu, aby robić postępy. Nie da się w rok odbudować wszystkiego. No chyba, że ma się nieograniczony budżet, co z kolei często bywa krótkotrwałe. Ciśnienia w Chybiu nie ma, a to dobrze wróży, że stopniowo ten progres będzie się dokonywał. Widzimy, że nawet największe kluby europejskie mają swoje gorsze momenty, a jakaś wymiana pokoleniowa, która musi się dokonać wymaga jednak czasu.