Skoro o zadowoleniu mowa to ta mogła po dzisiejszej batalii towarzyszyć piłkarzom Koszarawy. – Szybko strzeliliśmy bramkę, która dodała nam wiary w to, że możemy coś ugrać na trudnym terenie i przeciwko wymagającemu rywalowi. Skupialiśmy się głównie na defensywie w dalszej części meczu, remis z naszej perspektywy jest satysfakcjonujący – opowiada Tomasz Fijak, szkoleniowiec Koszarawy.

Goście rozpoczęli mecz doskonale. Tuż po starcie gry od środka Kacper Gąsiorek sfaulował Grzegorza Szymika, a że wydarzyło się to w polu karnym, to sędzia bez namysłu wskazał na punkt oddalony od bramki o 11. metrów. Z roli egzekutora wywiązał się właściwie Bartłomiej Jakubiec. Przed podobną okazją stanęli wkrótce piłkarze Soły. W 11. minucie rozjemca ponownie zaordynował rzut karny, różnica była jednak taka, że intencje Filipa Balcarka wyczuł Jakub Gałuszka. Dążenia rajczan do wyrównania nie ustały wraz ze zmarnowaniem wybornej szansy. W 29. minucie „oko w oko” z Gałuszką stanął Mikołaj Franusik, lecz i tym razem golkiper Koszarawy stanął na wysokości zadania. Napierający gospodarze swego dopięli w 33. minucie. Futbolówkę dorzuconą z autu przedłużył Seweryn Bogdoł, a nadbiegający Jarosław Grygny doprowadził do remisu. Kolejne szanse strzeleckie przed przerwą to efekt akcji prawą stroną Gąsiorka z Tomaszem Franusikiem i minimalnie chybionego uderzenia Daniela Lacha oraz długiego podania Andrzeja Nowakowskiego z również nieudanym lobem Mikołaja Lacha ponad bramkarzem żywczan.

Mniej emocji dostarczyła druga część potyczki. Inicjatywa należała w niej do Soły, jednakże miejscowi nie potrafili skutecznie „dobrać się” do przeciwnika. Mogli natomiast zaliczyć gola z gatunku „last minute”. W 90. minucie Grygny obsłużony przez Patryka Tomalę nie trafił w piłkę na 12. metrze, zaś we fragmencie doliczonym rzut wolny Gąsiorka zwieńczyła główka Bogdoła, wybita w gąszczu nóg przez obrońców Koszarawy. Przyjezdni w pobliżu „świątyni” strzeżonej przez Nowakowskiego pojawiali się rzadko. Doświadczony golkiper interweniować musiał wyłącznie przy próbach Michała Garncarczyka.

W szeregach Soły, nawet w obliczu zatrzymania zwycięskiej serii niedzielnego przeciwnika, próżno było doszukiwać się po spotkaniu pozytywnych odczuć. – Traktujemy ten remis, jak porażkę przez wzgląd na przebieg meczu i wypracowane sytuacje – kwituje trener rajczan Sebastian Gierat.