Ekipa z poziomu „okręgówki” zaskoczyła swojego IV-ligowego konkurenta w pierwszej części. Jedynego gola strzelił w niej Tomasz Mrówka, który skorzystał na stracie przeciwnika, by bramkarza Błyskawicy przelobować niemal z połowy boiska. Piłka w siatce nie lądowała z większą częstotliwością, wszak obu drużynom szwankowała skuteczność. Po stronie zespołu wyżej notowanego pudłował zwłaszcza Daniel Krzempek, zaś o poprawienie łupów Spójni starali się Piotr Pastuszak z rzutu wolnego wykonanego minimalnie niecelnie czy także Mateusz WiącekSebastian Nowak.
 


 

– Udając się na przerwę mieliśmy nawet niedosyt z racji zmarnowanych okazji – przyznaje Grzegorz Łukasik, szkoleniowiec zebrzydowiczan, którzy po powrocie na murawę skromnej zaliczki nie zdołali utrzymać. Po godzinie sparingu do remisu doprowadził Bartłomiej Szołtys. Przy zagraniu napastnika w porę nie zdołał interweniować jeden z defensorów Spójni i również z jego udziałem futbolówka wylądowała w siatce. – Daliśmy się zaskoczyć, bo akcję bramkową poprzedziły nasze dyskusje z sędzią. Generalnie jednak trzeba być zadowolonym, bo za nami dobry mecz, mimo iż serwujemy wciąż duże treningowe obciążenia – dodaje trener przetrzebionego kadrowo z racji chorób reprezentanta „okręgówki”.

W szeregach IV-ligowca do nastrojów optymistycznych na tym etapie zimowych szlifów daleko. – Uwidocznił się tym razem problem z wykorzystywaniem sytuacji, ale dodatkowo znów nie zachowaliśmy należytej koncentracji i umożliwiliśmy rywalowi zdobycie bramki – klaruje Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec ekipy z Drogomyśla.