- Pierwszy raz wyszliśmy na naturalne boisko i to było widać. Brakowało nam precyzji i dokładności. Nie czuliśmy jeszcze optymalnie piłki - mówi Seweryn Kosiec, trener IV-ligowca z Łękawicy, którego drużyna zwyciężyła 4:1. Orzeł do przerwy prowadził 2:0 po trafieniach Roberta Mrózka i Rafała Hałata. Ci sami piłkarze piłkę do siatki skierowali także po zmianie stron, zapewniając swojemu zespołowi w pełni zasłużoną wygraną.
 
Zespół z Wisły odpowiedział natomiast raz. Po rajdzie Jakuba Marekwicy i przytomnej asyście, Łukasza Byrtka pokonał Szymon Woźniczka. Podopieczni Tomasza Wuwera bliscy szczęścia byli również w pierwszej połowie, lecz wówczas uderzenie Marcina Mazurka zatrzymało się na poprzeczce.



- Orzeł miał zdecydowaną przewagę w tym meczu. My ograniczaliśmy się do kontrataków, natomiast rywal wypracował sporo sytuacji bramkowych. Było widać różnicę w przygotowaniach, bo przeciwnik ligę zaczyna już za tydzień, a my mamy troszkę więcej czasu. Różnica była również pod kątem piłkarskim - podsumował w rozmowie z naszym portalem Mazurek, kapitan WSS.