Nic nie wskazywało na to, że coś w tym starciu może się ułożyć nie po myśli bielszczanek. To one w pełni kontrolowały przebieg spotkania w pierwszych 20 minutach. Gospodynie postawiły na wariant ultradefensywy, za co notabene zostały "skarcone". Futsalistki Rekordu na przerwę schodziły z trzybramkowym prowadzeniem, choć te mogło być znacznie bardziej okazałe, gdyby przyjezdne wykorzystały większość swoich okazji strzeleckich. 

Po zmianie stron obraz meczu uległ zmianie o 180 procent. Zapał "rekordzistek" z niewiadomych przyczyn zgasł, co o mały włos nie spowodowało sensacji. Zawodniczki z Wrocławia wykorzystywały każdy błąd bielszczanek, każdą chwilę dekoncentracji, z zimną krwią i zabójczą skutecznością. Efektem tego był fakt, iż futsalistki Ślęzy w 40. minucie prowadziły 4:3. Na szczęście tuż przed ostatnim sygnałem syreny do remisu doprowadziła Magdalena Knysak. 



Sześć serii rzutów karnych trzeba było do wyłonienia ćwierćfinalistek Pucharu Polski w futsalu kobiet. W nich jednak większą skutecznością cechowały się bielszczanki i to one awansowały dalej. – Szacunek i gratulacje dla dziewczyn, że wyciągnęły remisowy wynik grając „w przewadze”, tuż przed syreną. Cieszę się, że wytrzymały ciśnienie przy rzutach karnych. Nie jestem natomiast zadowolony z realizacji przedmeczowych założeń. W drugiej połowie nie realizowaliśmy ich w ogóle – powiedział po meczu trener, Bartłomiej Nawrat.