I gdyby oceniać sam wynik końcowy należałoby stwierdzić, że niedawny a-klasowicz sprawdzian ów oblał. – Mieliśmy mnóstwo sytuacji. Rywala nie chciałbym oceniać, my zrobiliśmy swoje, choć nie zawsze byliśmy w swoich poczynaniach konsekwentni – komentuje trener bestwinian Sławomir Szymala.

Pioniera piłkarze z Bestwiny „napocząć” mogli na samym wstępie spotkania, ale Mateuszowi Droździkowi na drodze stanęła poprzeczka. Co się jednak odwlecze... W minucie 18. ze środka boiska rajd solowy zademonstrował Patryk Wentland, a już po wtargnięciu w obręb „16” pomocnik LKS-u uderzył we właściwy sposób. Tę część potyczki zwieńczył równie efektownie Dawid Gleindek, który nie zmarnował znakomitego długiego podania Damiana Gacka. Choć Paweł Surwiłło uderzenie w sytuacji sam na sam sparował, to utracie gola zapobiec nie zdołał.

Obraz gry nie zmienił się już do końca mecz. To zespół mający znacznie więcej doświadczenia przeważał bezdyskusyjnie. Równocześnie jednak miejscowi pudłowali „na potęgę”. Tu przywołać można m.in. słupek Michała Gacka, znamienne „pudło” Gleindka z najbliższej odległości, czy przegrane starcie Wojciecha Wilczka z bramkarzem pisarzowiczan. I dopiero w 83. minucie faworyt postawił zwycięski stempel. Szymon Święs lewą nogą obsłużył Krystiana Patronia, który głową dopełnił formalności.