
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Rzutów karnych cała masa
Zwycięzca potyczki ekip z Puńcowa i Wisły mógł niemalże przypieczętować swoją przynależność do grupy mistrzowskiej już na wiosnę.
Mimo rzeczonej stawki nikt chyba nie mógł przypuszczać, że mecz nabierze aż takich rumieńców. Początek emocje i owszem zwiastował. W 12. minucie wiślanie objęli prowadzenie, bo z rajdu Szymona Płoszaja przytomnym strzałem z okolic 11. metra skorzystał Dawid Mazurek. Tempo zanim upłynął kwadrans wyrównało. Dośrodkowanie z prawej flanki na gola zamienił Alan Pastuszak, korzystając z faktu, że równowagę moment wcześniej stracił Mariusz Pilch. Dalsze fragmenty pierwszej części to typowy mecz walki na wymagającym boisku z udziałem drużyn równorzędnych.
Działo się za to aż nadto po powrocie na boisko. W 50. i 67. minucie futbolówka lądowała w bramce strzeżonej przez Zbigniewa Huczałę. Po dwakroć „z wapna” celnie mierzył Płoszaj. Puńcowianie złapali kontakt w końcowym kwadransie pięknym strzałem Tomasza Szypera, ale natychmiast ekipa z Wisły odpowiedziała. Akcję Płoszaja i Wojciecha Małyjurka golem zwieńczył D.Mazurek, choć wydawało się, że Tempo z owej sytuacji wyjdzie obronną ręką. Ostatnie akcenty zaciętego boju to... rzuty karne. W obu przypadkach egzekwowane bezbłędnie przez Szypera i prowadzące do hokejowego rozstrzygnięcia 4:4. Warto zaznaczyć, że przy golu dzielącym punkty przyjezdni protestowali, a „pyskówkę” z sędzią „cegłą” przypłacił Sebastian Juroszek.
Z remisu bardziej, patrząc przez pryzmat faktycznego przebiegu zdarzeń w Puńcowie, cieszyli się gospodarze. – Przed meczem taki wynik bralibyśmy „w ciemno”, bo ciężko było się nam kadrowo pozbierać. Ale już w trakcie gry okazało się, że dobrze sobie radzimy i byliśmy bliżej odniesienia zwycięstwa – ocenił trener WSS Tomasz Wuwer.
Tempo dzisiejszego konkurenta w tabeli nie przeskoczyło, ale zachowało komfortowe 4. miejsce. – Radosny futbol wziął górę nad solidną defensywą. Jakości piłkarskiej w tych ciężkich warunkach brakowało, ale można to zrozumieć – skwitował z kolei szkoleniowiec miejscowych Wojciech Gumola.
Działo się za to aż nadto po powrocie na boisko. W 50. i 67. minucie futbolówka lądowała w bramce strzeżonej przez Zbigniewa Huczałę. Po dwakroć „z wapna” celnie mierzył Płoszaj. Puńcowianie złapali kontakt w końcowym kwadransie pięknym strzałem Tomasza Szypera, ale natychmiast ekipa z Wisły odpowiedziała. Akcję Płoszaja i Wojciecha Małyjurka golem zwieńczył D.Mazurek, choć wydawało się, że Tempo z owej sytuacji wyjdzie obronną ręką. Ostatnie akcenty zaciętego boju to... rzuty karne. W obu przypadkach egzekwowane bezbłędnie przez Szypera i prowadzące do hokejowego rozstrzygnięcia 4:4. Warto zaznaczyć, że przy golu dzielącym punkty przyjezdni protestowali, a „pyskówkę” z sędzią „cegłą” przypłacił Sebastian Juroszek.
Z remisu bardziej, patrząc przez pryzmat faktycznego przebiegu zdarzeń w Puńcowie, cieszyli się gospodarze. – Przed meczem taki wynik bralibyśmy „w ciemno”, bo ciężko było się nam kadrowo pozbierać. Ale już w trakcie gry okazało się, że dobrze sobie radzimy i byliśmy bliżej odniesienia zwycięstwa – ocenił trener WSS Tomasz Wuwer.
Tempo dzisiejszego konkurenta w tabeli nie przeskoczyło, ale zachowało komfortowe 4. miejsce. – Radosny futbol wziął górę nad solidną defensywą. Jakości piłkarskiej w tych ciężkich warunkach brakowało, ale można to zrozumieć – skwitował z kolei szkoleniowiec miejscowych Wojciech Gumola.