
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Sebastian Gruszfeld: Chciałem zrezygnować z funkcji trenera
W zeszłym sezonie dobra gra GLKS-u wielu zaskakiwała, wszak to wilkowiczanom udało się przełamać "fatum", kiedy to zespoły z bielskiej A-klasy przez kilka lat po awansie do "okręgówki" po pierwszym sezonie spadały z tej ligi. Dziś jednak drużyna z Wilkowic zajmuje ostatnie miejsce, bez żadnego zwycięstwa na koncie. Rozmawiamy o tym stanie rzeczy z trenerem GLKS-u Sebastianem Gruszfeldem.
SportoweBeskidy.pl: Lada dzień nadejdzie listopad, a GLKS wciąż pozostaje bez zwycięstwa w tym sezonie. Co jest tego przyczyną?
Sebastian Gruszfeld: Oj przyczyn jest całe mnóstwo. Na pewno czas na podsumowania nadejdzie po zakończeniu rundy. To nie jest łatwy temat, gdyż składa się na niego wiele aspektów.
SportoweBeskidy.pl: Jeszcze w czerwcu uchodziliście za drużynę-niespodziankę klasy okręgowej. Można powiedzieć, że w dość krótkim czasie przeszliście podróż z nieba do piekła…
S.G.: Tak, ale z pewnością też nikt nam tego tytułu nie odbierze. Jest to rzecz, która zapisała się w kartach historii GLKS-u. Później stało się tak jak się stało - było coraz gorzej.
Sebastian Gruszfeld: Oj przyczyn jest całe mnóstwo. Na pewno czas na podsumowania nadejdzie po zakończeniu rundy. To nie jest łatwy temat, gdyż składa się na niego wiele aspektów.
SportoweBeskidy.pl: Jeszcze w czerwcu uchodziliście za drużynę-niespodziankę klasy okręgowej. Można powiedzieć, że w dość krótkim czasie przeszliście podróż z nieba do piekła…
S.G.: Tak, ale z pewnością też nikt nam tego tytułu nie odbierze. Jest to rzecz, która zapisała się w kartach historii GLKS-u. Później stało się tak jak się stało - było coraz gorzej.
SportoweBeskidy.pl: Jak trener się odnajduje w zaistniałej sytuacji?
S.G.: Bardzo trudno. Pomimo, że nie utrzymuje się z piłki nożnej to ten sport jest bardzo ważną częścią mojego życia. Taki mam charakter, że przeżywam porażki, ponieważ każda z nich boli. Jestem człowiekiem ambitnym, aczkolwiek należy podkreślić, że jest to zdrowa ambicja - staram się mierzyć siły na zamiary. Nawet w zeszłym sezonie mieliśmy ochotę na coś więcej niż osiągnęliśmy.
SportoweBeskidy.pl: Jaka zatem panuje atmosfera w szatni i w klubie?
S.G.: Te nastroje nie są radosne i radosne być nie mogą. Większość zawodników to ambitni ludzie, którzy z pewnością chcieliby grać o coś więcej. Ich miny po każdej porażce pokazują, że oni tę sytuację również przeżywają. Prezesi tak samo są zawiedzeni...
SportoweBeskidy.pl: Szykuje się w zimie jakaś rewolucja w Wilkowicach?
S.G.: Szczerze mówiąc staram się o tym nie myśleć. Chcę dać temu zespołowi tyle ile jestem w stanie. Do końca rundy nic się w naszym klubie nie zmieni. Przyznam, że chciałem zrezygnować z pracy w Wilkowicach w okresie letnim, przewidując jaka będzie sytuacja w tym sezonie, lecz nie potrafiłem odmówić pomocy GLKS-owi. To temu klubowi zawdzięczam najwięcej w swej przygodzie trenerskiej.
SportoweBeskidy.pl: Czyli można się również spodziewać zmiany na ławce trenerskiej?
S.G.: Ja myślę, że zawsze można się wszystkiego spodziewać. Jeśli zarząd stwierdzi, że ma lepszy pomysł na tą drużynę z pewnością ustąpię ze względu na to, że zależy mi dobru tego klubu...
SportoweBeskidy.pl: Chodziło mi bardziej o decyzje trenera.
S.G.: W takiej sytuacji przychodzą różne scenariusze do głowy. Na pewno nie opuszczę zespołu w trakcie rundy i dotrzymam słowa, a potem? Cóż, wszystko może się zdarzyć.
S.G.: Bardzo trudno. Pomimo, że nie utrzymuje się z piłki nożnej to ten sport jest bardzo ważną częścią mojego życia. Taki mam charakter, że przeżywam porażki, ponieważ każda z nich boli. Jestem człowiekiem ambitnym, aczkolwiek należy podkreślić, że jest to zdrowa ambicja - staram się mierzyć siły na zamiary. Nawet w zeszłym sezonie mieliśmy ochotę na coś więcej niż osiągnęliśmy.
SportoweBeskidy.pl: Jaka zatem panuje atmosfera w szatni i w klubie?
S.G.: Te nastroje nie są radosne i radosne być nie mogą. Większość zawodników to ambitni ludzie, którzy z pewnością chcieliby grać o coś więcej. Ich miny po każdej porażce pokazują, że oni tę sytuację również przeżywają. Prezesi tak samo są zawiedzeni...
SportoweBeskidy.pl: Szykuje się w zimie jakaś rewolucja w Wilkowicach?
S.G.: Szczerze mówiąc staram się o tym nie myśleć. Chcę dać temu zespołowi tyle ile jestem w stanie. Do końca rundy nic się w naszym klubie nie zmieni. Przyznam, że chciałem zrezygnować z pracy w Wilkowicach w okresie letnim, przewidując jaka będzie sytuacja w tym sezonie, lecz nie potrafiłem odmówić pomocy GLKS-owi. To temu klubowi zawdzięczam najwięcej w swej przygodzie trenerskiej.
SportoweBeskidy.pl: Czyli można się również spodziewać zmiany na ławce trenerskiej?
S.G.: Ja myślę, że zawsze można się wszystkiego spodziewać. Jeśli zarząd stwierdzi, że ma lepszy pomysł na tą drużynę z pewnością ustąpię ze względu na to, że zależy mi dobru tego klubu...
SportoweBeskidy.pl: Chodziło mi bardziej o decyzje trenera.
S.G.: W takiej sytuacji przychodzą różne scenariusze do głowy. Na pewno nie opuszczę zespołu w trakcie rundy i dotrzymam słowa, a potem? Cóż, wszystko może się zdarzyć.