Beskid Skoczów w przekroju całego meczu posiadał dużą przewagę, biorąc pod uwagę czas operowania piłką, niewiele jednak z tego wynikało, ponieważ mądrze i ambitnie bronili się przyjezdni. Trener Krzysztof Dybczyński nastawił zespół z Jaworza na grę w niskim i średnim pressingu. Gospodarze często próbowali zmieniać ciężar gry za pomocą długich podań, szukali pojedynków 1x1, aby w danym sektorze uzyskać przewagę liczebną, ale dobrze zorganizowanego rywala nie potrafili zaskoczyć. Musieli zarazem uważać na kontrataki wyprowadzane przez Czarnych i... gonić wynik od 20. minuty.

Szkoleniowiec zespołu z Jaworza dokonał jednej zmiany w wyjściowym składzie w porównaniu do wygranego meczu z Tempem Puńców, z ową roszadą trafił w „10”. Adam Paleta, przy odrobinie szczęścia w postaci rykoszetu, pokonał Romana Nalepę. Kwadrans przed końcem rywalizacji goście przeprowadzili szybki atak, po którym mogli „zamknąć” pojedynek. Daniel Kasprzycki w dogodnej sytuacji, znajdując się w polu karnym, przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

Podopieczni Kamila Sornata największe zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach, na co wpływ miały m.in. trudne warunki, które utrudniały płynne operowanie piłką. Po jednym z nich, w doliczonym czasie gry, gdy wydawało się, że Czarni sięgnął po sensacyjne zwycięstwo, doprowadzili do wyrównania. W okolicę „świątyni” strzeżonej przez Macieja Rozmusa wbiegł cały zespół Beskidu, co przyniosło oczekiwany efekt. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i sporym zamieszaniu... w objęciach partnerów utonął Cezary Ferfecki.