
Sensacja rundy?
Mało kto mógł spodziewać się, że beniaminek z Ujsół zdoła stawić jakikolwiek opór kroczącemu zwycięskim marszem Tempu Puńców. A jednak!
Gospodarzom przyświecał na niedzielne starcie cel, aby możliwie długo przeszkadzać rywalowi i utrzymywać „pusty przebieg” w defensywie. Mało tego, że ta sztuka się udała, to jeszcze „bitego” faworyta zdołali konkretnie zaskoczyć. W 4. minucie Patryk Teter dograł w kontrze do Karola Rozmusa, który dołożył nogę i zgoła niespodziewanie Muńcuł objął prowadzenie 1:0. Inna sprawa, że błąd przy owej bramkowej akcji popełnił „w tyłach” Jakub Węglorz. Minęło kilka minut, a beniaminek mógł zszokować piłkarzy Tempa. Po pomyłce Michała Pszczółki „oko w oko” ze Zbigniewem Huczałą stanął Damian Salachna, ale to właśnie doświadczony golkiper fetował skuteczną paradę. Muńcuł za sprawą Rozmusa ostemplował poza tym poprzeczkę, będąc równorzędnym konkurentem. – We wcześniejszych meczach karygodne błędy, które dziś popełnialiśmy nie zdarzały się. I zdecydowanie nie powinny, gdy myśli się o walce o najwyższe cele – przyznaje tymczasem samokrytycznie grający szkoleniowiec ekipy z Puńcowa.
Kibice w Złatnej zobaczyli niebawem lepsze oblicze jednego z pretendentów do mistrzostwa. Goście wypracowali sobie kilka niezłych szans strzeleckich. Tomasz Stasiak po dwakroć przegrywał pojedynek z Mateuszem Piętką, defensorzy Muńcoła w porę „skasowali” szarżę niezdecydowanego w obliczu finalizacji Mikołaja Tobiasza, bez efektu strzelał także Dawid Okraska. Poza tym przyjezdni egzekwowali sporo stałych fragmentów. – Nie było w nich tego, co dla nas najważniejsze, a więc gola dającego wyrównanie przed przerwą – dodaje Pszczółka.
Wobec wyniku korzystnego dla reprezentanta podokręgu żywieckiego scenariusz części rewanżowej był nader oczywisty. Futboliści Tempa dłużej operowali piłką, natomiast z mozołem dochodzili do jakichkolwiek sytuacji zagrażających „świątyni” miejscowych. Sporadyczne były również riposty podopiecznych trenera Krzysztofa Karpety, bo za takie należy uznać uderzenia Salachny oraz Tetera z dalszej odległości. Aż wreszcie nadeszła 85. minuta. Z rzutu wolnego na wysokości „16” dośrodkował Mateusz Szuster, a na „dalszym” słupku piłkę do siatki skierował Węglorz. W doliczonym czasie gry Tempo zaatakowało z animuszem, ale wybornej sposobności, by przechylić szalę wygranej zaprzepaścił Okraska, z bliska pudłujący po wrzutce Jakuba Legierskiego.
Dzisiejszy podział punktów to rozstrzygnięcie iście sensacyjne. Kto wie, czy w tej rundzie na poziomie „okręgówki” doczekamy się rezultatu o mniejszym prawdopodobieństwie przed boiskową rywalizacją. – Nie wywiązaliśmy się z roli faworyta. Odczuwamy z tego powodu duży niedosyt – przyznaje trener puńcowian.